Niedawno wpadł mi do ręki najnowszy numer miesięcznika "W drodze". Po raz pierwszy chyba znalazłem pismo, które potrafi zarówno zaabsorbować dużo energii intelektualnej, a jednocześnie stymuluje do myślenia o najróżniejszych kwestiach. Z jednymi artykułami się zgadzam, inne wzbudzają we mnie bunt. Każdemu polecam zagłębienie się w lekturę.
Pośród artykułów znalazł się jeden o tytule: Pokarm na życie wieczne. Autor porusza bardzo obszernie temat Wiatyku i sposobie podchodzenia do niego na przestrzeni wieków. Przytacza m.in. słowa papieża Inocentego I z 405 roku, który poleca udzielać Komunii, tym którzy o nią proszą w ostatnich chwilach życia. W środku tej wypowiedzi jest zdanie, które wzbudziło we mnie mieszane uczucia.
Pośród artykułów znalazł się jeden o tytule: Pokarm na życie wieczne. Autor porusza bardzo obszernie temat Wiatyku i sposobie podchodzenia do niego na przestrzeni wieków. Przytacza m.in. słowa papieża Inocentego I z 405 roku, który poleca udzielać Komunii, tym którzy o nią proszą w ostatnich chwilach życia. W środku tej wypowiedzi jest zdanie, które wzbudziło we mnie mieszane uczucia.
Kiedy bowiem w tamtych czasach były częste prześladowania, słusznie odmawiano Komunii w obawie, że łatwość udzielania Komunii nie powstrzyma od upadku tych ludzi, którzy mieliby pewność pojednania.Rodzi się pytanie, czy duchowieństwo, które stało na straży sakramentów (nie wiem z jakiej mocy), nie traktowało ich instrumentalnie? Czy sakrament ma być nagrodą, a jego odmowa karą za postępowanie? Czy sakrament ma motywować ludzi do dobrego postępowania? A co z łaską, jaką Jezus udzielił złemu łotrowi na krzyżu? Czy stróżem tej łaski ma być hierarchia kościelna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz