poniedziałek, 28 lipca 2008

Bądź wola Twoja!

Jakub pogodził się już ze śmiercią Mistrza i rozmyślał o tym, co zrobią, kiedy zostaną na ziemi bez niego.
- Nie możemy się sprzeciwić woli Bożej, ani woli naszego Mistrza. Jak mówią prorocy, twoim obowiązkiem, Rabbi, jest umrzeć, naszym żyć. Żyć, aby słowa, które wypowiedziałeś nie zostały zapomniane. Spiszemy je w Nowym Piśmie Świętym, ustanowimy nasze prawa, zbudujemy nasze synagogi i wybierzemy naszych najwyższych kapłanów, uczonych w piśmie i faryzeuszy.

Jezus był przerażony.
- Ukrzyżujecie wówczas Ducha, Jakubie - krzyknął. - Nie chcę tego!
- Tylko w ten sposób Duch nie zaniknie - odparł Jakub.
- Lecz nie będzie już wolny. Nie będzie już Duchem!
- To nie ma znaczenia. Będzie wyglądał na Ducha. To wystarczy, Rabbi, dla naszych potrzeb.

Jezus oblał się zimnym potem. Spojrzał na uczniów. Nikt się nie sprzeciwiał. Piotr z podziwem patrzył na syna Zebedeusza. Ten to potrafi myśleć! Odziedziczył tę błyskotliwość po ojcu, rybaku. A teraz patrzcie go - lepiej od Mistrza wie, jak zaprowadzić nowy porządek!

Zrozpaczony Jezus uniósł ręce. Zdawał się prosić niebo o pomoc.
- Ześlę wam Pocieszyciela, ducha prawdy. On was poprowadzi.
- Ześlij nam szybko Pocieszyciela - krzyknął Jan. - Żebyśmy nie zbłądzili, żebyśmy mogli cię znów odnaleźć, Rabbi!

Jakub uparcie potrząsał głową.
- Ten duch prawdy, o którym mówisz, również będzie ukrzyżowany. Musisz sobie zdać sprawę, Rabbi, że ten duch będzie ukrzyżowany tak długo, jak długo istnieją ludzie na ziemi. Lecz to nie ma znaczenia. Zawsze coś zostaje, a to, mówię ci, wystarczy nam.
- Ale mnie nie wystarczy - krzyknął w rozpaczy Jezus.

Jakub poczuł się zakłopotany, kiedy usłyszał ten bolesny krzyk. Zbliżył się i ujął Mistrza za rękę.
- Tak, tobie nie wystarczy, Rabbi - rzekł. - Dlatego ty zostaniesz ukrzyżowany. Przebacz mi, że się sprzeciwiam.

Jezus położył rękę na głowie upartego Jakuba.
- Jeśli Bóg tak chce, niech Duch będzie ukrzyżowany na tej ziemi po wsze czasy i niech krzyż będzie błogosławiony. Dźwigajmy go z miłoscią, cierpliwością i wiarą. Pewnego dnia zamieni się w skrzydła.
(Nikos Kazantzakis, Ostatnie Kuszenie Chrystusa)

środa, 23 lipca 2008

Czerwone Wierchy

Nietrudny, choć długi i męczący tatrzański szlak. Zaczyna się niewinnie w dolinie Kościeliskiej, stamtąd około 4 godziny do góry czerwonym szlakiem i znajdujemy się na Ciemniaku (2096m npm). Przed nami i za nami rozciąga się wspaniały widok. Z jednej strony na tatry zachodnie, z drugiej na wysokie i górującą nad nimi Świnicę. Przed nami następny cel, odległy o około 30 min - Krzesanica (2122m npm). Potem jeszcze Małołączniak (2096m npm) i Kopa Kondracka (2004m npm). Niby zwykła wyprawa, a jednak ...



Gdy przechodzi się na kolejne szczyty i spogląda wstecz, czuje się jakiś cichy majestat. Czy jest to już tęsknota za przeszłością? Czy może podziw dla własnych możliwości? Zastanawiające jest to, że patrząc do przodu szczyty te wydają się mniejsze. Może to tylko kwestia kierunku, w którym się idzie? A może to coś więcej? Może nadzieja rzucana do przodu zmienia perspektywę, podobnie jak tęsknota rzucana do tyłu? W końcu spojrzenie z góry było celem człowieka już od mitycznego Ikara. A tutaj, mamy chyba do czynienia z namiastką tego pragnienia.

poniedziałek, 14 lipca 2008

Pocieszyciel?

Gdy cierpisz, gdy nic nie wychodzi, nie proś Ducha o pocieszenie. Duch nie sprawi, żę wszystko co złe odejdzie. O nie! Duch nie powie, że: "będzie dobrze". Nie będzie!!! Jeszcze wiele cierpienia spotka Ciebie i mnie na tym świecie. Otwórz się na siłę Ducha Świętego. On Cię umocni, tak, żebyś wszystko co złe, mógł przetrwać na chwałę Ojca. Błędnie nazywamy Ducha Pocieszycielem. To jest Umocniciel. On nie zabierze Twoich trudności, ale umocni Ciebie, abyś przez nie przeszedł.

niedziela, 13 lipca 2008

Będziemy pamiętać!

Jacek Kuroń, Czesław Miłosz, Stanisław Lem, Karol Wojtyła, Ryszard Kapuściński, Gustaw Holoubek i wielu wielu innych. Gdy odchodzą autorytety, pozostaje pustka. Może dlatego, że ich postawa często jest dla nas drogowskazem w życiu. Nie zawsze idziemy tą samą ścieżką, ale dzięki Nim mamy punkty odniesienia. Dziś do tego grona dołączył profesor Bronisław Geremek.

Ks. Michał Heller, pytany, jak pogodzić powołanie człowieka do szczęśliwości z realiami bólu i cierpienia, jakie spotyka na Ziemi, odpowiada, że oczywistym rozwiązaniem tego problemu jest śmierć. Śmierć, która czeka każdego. Może rzeczywiście to śmierć realizuje naszą nadzieję na szczęście. Zamiast poddawać się smutkowi i pustce, pamiętajmy i patrzmy z nadzieją na przyszłość.

Życzę ogromu szczęścia w dalszej drodze Profesorze!

czwartek, 10 lipca 2008

Pułapka

Wyobraź sobie przestrzeń. Niczym nieograniczoną, wszechobecną. Przestrzeń, w której spotykamy się z twarzą drugiego człowieka. Jednak ludzie zaczynają tworzyć zgraną grupę i ustawiają wokół Ciebie metalowe pręty. Pręty, które ograniczają twoje możliwości. Jednak dzięki nim czujesz się bezpiecznie, bo nikt nie może wejść w Twoją przestrzeń. Więc z pełnym przekonaniem również wstawiasz pręty. Budujesz klatkę. Jesteś w pełni bezpieczny, ale tkwisz w bezruchu. Wpadłeś. Pręty trzymają się bardzo dobrze i nawet gdy chcesz, bardzo trudno jest je usunąć.

Tą przestrzenią, jest czas. Czas, który jest nam dany w całości. Czas, za który bierzemy odpowiedzialność. Boimy się tej odpowiedzialności, albo boimy się własnej pustki. Od małego ludzie dokładają nam pręty rutyny i monotoni, które kierują naszą myśl na codzienne sprawy, oddalając ją od spraw nieśmiertelnych i wszechobecnych. Oddalają nas od czasu. Czujemy się bezpiecznie w toku codzienności, do tego stopnia, że sami również dodajemy sobie zajęć, byle tylko nie pozostać sam na sam z pustką i odpowiedzialnością. Najgorsze jest jednak to, że im dłużej w tym tkwimy, tym trudniej te pręty usunąć. Może czas, żeby spojrzeć dalej? Wyskoczyć choć na chwilę z pędu codzienności.

wtorek, 8 lipca 2008

Ostatnie Kuszenie Chrystusa

Dlaczego śmierć Jezusa uważamy za wyjątkową? Przecież w owym czasie Rzymianie krzyżowali wielu ludzi. Wielu cierpiało niezasłużenie. Wielu zapewne fizycznie cierpiało bardziej niż On. Jego męka stała się jednak symboliczna. Dlaczego? Bo on jako jedyny miał moc zejścia z krzyża. Czy szatan odmówiłby sobie zadania najsilniejszej pokusy w tym właśnie momencie? Moim zdaniem bolesne zmaganie się z tą pokusą, czyni mękę Chrystusa wyjątkową. Zwycięski bój podsumowany triumfalnym: "Wykonało się".

Myśl ta jest silnie inspirowana filmem Martina Scorsese pt. Ostatnie Kuszenie Chrystusa.

poniedziałek, 7 lipca 2008

Wolność Chrześcijańska

Jak pogodzić wolność z posłuszeństwem wobec nauki Chrystusa? To jedno z podstawowych pytań jakie ateista zada Chrześcijanowi, aby podważyć sens ewangelii. W czasie ostatniej "dwunastki" o. Grzegorz Chrzanowski, przypomniał jedną z myśli, jeśli dobrze pamiętam o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego.

Stając przed fortepianem masz pełną wolność naciśnięcia dowolnego klawisza. Jednak bez pewnej dyscypliny, jakiej trzeba do nauki gry, dźwięki wydawane nie będą tworzyć niczego sensownego. Równie wolny jest kot, który rzucony na klawisze, naciska je zupełnie losowo. Jednak, gdy solidnie trenujemy, pewnego dnia możemy zostać wirtuozami, którzy również mogą naciskać dowolny klawisz. Którzy mogą improwizować. Wolny chrześcijanin jest właśnie takim muzykiem, który trwa w nauce Chrystusa, aby jego wolne życie było prawdziwie piękne. Sam może podejmować własne decyzje, które dzięki ewangelii tworzą wspaniałe dzieło.

Podobnie jak kapela jazzowa, która dostaje temat i każdy z muzyków improwizuje na jego temat, razem tworząc niepowtarzalne dzieło, tak każdy Chrześcijanin sam w pełni wolności podejmuje decyzje, tworząc Kościół, który jest przecież wcieleniem Chrystusa. Potrzeba więc aby był piękny i niepowtarzalny.

sobota, 5 lipca 2008

Spojrzenie w przeszłość

Nie chciałbyś czasem popatrzeć w przeszłość? Spójrz w stronę gwiazd w bezchmurną noc i zastanów się. Przecież sporej części z nich tam już nie ma. Widzisz światło wysłane miliony/miliardy lat temu. A może w tym czasie powstały nowe, których już nie widzisz? Im dalej patrzysz, tym odleglejszą przeszłość widzisz. Za razem coraz więcej jest nowych istnień, których nie zauważasz. Czasem jednak warto zatrzymać się i spojrzeć za siebie. Ważne, żeby szybko wrócić.

piątek, 4 lipca 2008

Set The Controls For The Heart Of The Sun



Little by little the night turns around
Counting the leaves which tremble at dawn
Lotuses lean on each other in yearning
Over the hills a swallow is resting

Set the controls for the heart of the sun

Over the mountain watching the watcher
Breaking the darkness waking the grapevine
Knowledge of love is knowledge of shadow
Love is the shadow that ripens the wine

Set the controls for the heart of the sun

Witness the man who wanes at the wall
Making the shape of his question to heaven
Whether the sun will fall in the evening
Will he remember the lesson of giving

Set the controls for the heart of the sun

Przytoczyłem słowa piosenki zespołu Pink Floyd. Na pewno utwór ten nie należy do największych hitów, ale za to mistyka formy i treści godna jest aby usiąść na chwilkę w ciszy i wsłuchać się w dźwięki i dać się unieść. Załączam wersję, która mnie się osobiście podoba najbardziej, z trasy koncertowej In The Flesh, Rogera Watersa z roku 2002.

wtorek, 1 lipca 2008

Zadanie uczniów

Po dłuższej przerwie wrócę do rozważań na temat Kazania na Górze. Kolejny po błogosławieństwach fragment nosi tytuł Zadanie uczniów. Za bardzo naiwną uważam interpretację, że są to słowa skierowane do przyszłej kościelnej hierarchii. Uczniem przecież jest każdy z nas. Każdy kto podjął wyzwanie, aby wejść z Chrystusem na tę symboliczną przecież Górę. Oto co mówi Jezus do każdego z nas:

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Pierwsze porównanie wydaje się być przestrogą. Jeśli podejmujemy się zadania, to nie możemy się wycofać. W jakim stopniu będziemy wiarygodni, jeśli sami stracimy smak, który mamy nadawać ziemii? Kto nam nada ten smak, skoro to my mamy go nadawać? Zostaniemy wyrzuceni i podeptani, ale nie jest to kara za nasze zło, ale oczywista jego konsekwencja, którą sami sobie zgotujemy.

Drugie porównanie jest naszym zadaniem. Mamy być światłem świata. Czym jest światło? Dzięki niemu potrafimy wyodrębniać inne obiekty na świecie. Dzięki nam drugi człowiek ma wiedzieć co dobre, a co złe. Mamy świecić nie słowem, a przykładem, aby ludzie widząc nasze uczynki, a nie słowa chwalili Ojca. To przecież o miłości i dobru Ojca mamy świadczyć.

Szczególnie ważne wydaje mi się, że mamy być "miastem położonym na górze". Na górze, na którą weszliśmy za Panem. Takie miasto nie może się ukryć. To Kościół jest tym miastem, które ma za zadanie wypełniać wolę Pana. Powtarzamy przecież często:

"Święć się Imię Twoje, Przyjdź Królestwo Twoje, Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi"

Czy jest to prośba? Wydaje mi się, że to jest nasze zobowiązanie. Powierzając Bogu pomyślność naszych zamiarów, deklarujemy się, że będziemy święcić Imię Pana, że będziemy wprowadzać w życie Jego wolę, oraz realizować tu na ziemii Jego Królestwo, na które przepis zawarty jest w tym wspaniałym dziele jakim jest Kazanie na Górze.