wtorek, 19 czerwca 2012

Potęga żywiołów

Według koncepcji redukcjonistycznych świat składa się z podstawowych elementów, zwanych żywiołami. W kulturze zachodniej przez żywioły rozumiemy, cztery podstawowe: ogień, woda, ziemia, powietrze. To one napędzają całą rzeczywistość, a więc również determinują nasze życie. Człowiek jednak na przestrzeni wieków nauczył się je ujarzmiać, co jeśli pozostać przy definicji żywiołów, wymusza ponowne przemyślenie sprawy i nowa kwalifikację. Może najwyższy czas zastanowić się, jakie żywioły w obecnej rzeczywistości determinują nasze życie. 

Rozmyślając nad tym zagadnieniem, przyszła mi do głowy myśl zupełnie inna. Gdzie jest miejsce człowieka we wszechświecie? I nie myślę teraz o żadnym metafizycznym miejscu, ale o zwykłej topografii. Człowiek jest na Ziemii, na planecie położonej pomiędzy dwiema innymi, Wenus i Marsem. Nazwy tych planet wywodzą się oczywiście z rzymskiej mitologii. Wenus była boginią miłości, utożsamianą z grecką Kiprydą, czy też Afrodytą. Mars z kolei był bogiem wojny - odpowiednikiem greckiego Aresa. 

Zastanawia mnie, czy autor nazewnictwa planet Układu Słonecznego, kierował się przypadkiem umieszczając Ziemię pomiędzy bóstwami miłości i wojny. A może celowo stworzył topograficzną metaforę naszej egzystencji. Bo czy nasze życie nie jest właśnie napędzane przez te dwie, jakże potężne, siły? Nawet stare mądrości ludowe mówią, że "na wojnie i w miłości, wszystkie chwyty są dozwolone". To kierowani wojną lub miłością zdobywamy się na działania, które w innych sytuacjach wydają się całkowicie irracjonalne, a nawet szalone. To w obliczu tych dwóch żywiołów często przekraczamy granice wyznaczane przez nasz, w innych sytuacjach niezachwiany, kręgosłup moralny.

Daleki jestem od popularnego komunału, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Uważam bowiem, że każdy mężczyzna i każda kobieta ma w sobie coś z Wenus, jak i coś z Marsa. W zależności od charakteru i temperamentu, raz silniej motywuje bóstwo miłości, innym razem bóstwo wojny. Czy zatem nasze życie jest zdeterminowane przez działania żywiołów wojny i miłości?

W odpowiedzi próbuję zahaczyć o wspaniały film Stanley'a Kubrick'a, pt. Odyseja kosmiczna 2001. W poszukiwaniu prawdy, człowiek dociera na Jowisz (odpowiednik greckiego Zeusa). Jowisz bowiem jest rzymskim arbitrem, najpotężniejszym z bogów. Tym, przed którym drży zarówno Wenus, jak i Mars. Na Jowiszu jednak odnajduje tylko i aż siebie samego. Pomimo więc, że żyjemy pomiędzy Wenus, a Marsem, warto pamiętać, że przede wszystkim żyjemy na Ziemii wśród innych ludzi i że w nas samych jest arbiter, który rozstrzygnie wszelkie spory, a przed którym niech drży Mars i Wenus. Tym arbitrem, jest nasz własny rozum.