środa, 30 czerwca 2010

Wielki archanioł

Z im większych nizin wychodzisz, tym wyżej się wzniesiesz. Największą zasługą walczącego chrześcijanina nie są jego cnoty, ale walka, którą musi toczyć, aby zamienić w cnotę swój bezwstyd, tchórzostwo, brak wiary, złość. Przyjdzie dzień, kiedy po prawicy Boga stanie wspaniały archanioł, nie będzie to ani Michał, ani Gabriel, będzie nim Lucyfer, który w końcu zwycięży straszliwą noc i zamieni ją w światłość.
(Nikos Kazantzakis, Biedaczyna z Asyżu)

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pozorne przeciwieństwa

Logika wskazuje, że przeciwieństwem prawdy jest fałsz. Jeśli wiele osób głosi sprzeczne z sobą tezy, to tylko jedna z nich może mieć rację. Uznając więc własny punkt widzenia na pewne sprawy jako prawdziwy, stwierdzić musimy, że pozostałe punkty widzenia, o ile są sprzeczne z naszym, muszą być fałszywe. A kim są ludzie, którzy głoszą fałszywe tezy? W naszym wyobrażeniu, są po niewłaściwej stronie barykady (bo przecież w naszym świecie muszą takowe być). Gdy dochodzi do starcia i wytaczają oni argumenty przeciwko nam, uważamy ich za hipokrytów, głupców lub kłamców. Przyklejamy do nich epitety, typu: zakłamani, podli, nikczemni. Bo przecież jak mogą mieć rację skoro, to my ją mamy?

Tak to jest gdy zero-jedynkową logikę próbujemy implementować w skomplikowanym kontinuum rzeczywistości. Tymczasem Antoine de Saint-Exupery proponuje nam inną logikę. Przeciwieństwem prawdy nie jest fałsz, ale inna prawda. Mój punkt widzenia przedstawia pewną prawdę, ale przedstawia ją fragmentarycznie. Ktoś inny, choć głosi tezy sprzeczne z naszymi, patrzy na prawdę z innej strony i odkrywa swój własny fragment. To, że ktoś się z nami nie zgadza, nie oznacza, że głosi fałsz. Głosi on swoją, równie uprawnioną prawdę. Żeby się z nim porozumieć, potrzeba znaleźć część wspólną, bowiem przeciwieństwa są tylko pozorne.

Pozornie życie i śmierć sobie zaprzeczają. Jednak gdy z płaszczyzny logiki tych dwóch słów przeniesiemy się do płaszczyzny logiki ich sensów, to dojdziemy do z goła odmiennego wniosku. Załóżmy, że coś jest sensem życia człowieka. Dla każdego może to być coś innego. Ktoś żyjąc czymś, poświęca się temu. Jest gotów za to umrzeć i nie uważa tego nawet za wielkie poświęcenie. Po prostu, jeśli coś jest jego życiem, to woli oddać własne życie, niż widzieć jak to coś umiera. Gdy matka wychowuje własne dziecko, to żyje tym dzieckiem. Każdy gest, słowo, krok jest życiem matki. Cały sens jej życia zamyka się w tym drugim istnieniu. Do tego stopnia, że gdy dziecku grozi niebezpieczeństwo, matka rzuci się w ogień, by je uratować. Czym bowiem byłoby jej życie bez ukochanego dziecka. Nie ma więc przeciwieństwa między sensem życia a sensem śmierci, a więc konflikt słów życie i śmierć jest jedynie pozorny.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Led Zeppelin - Stairway To Heaven

Chyba najpiękniejszy kawałek wszech czasów. Wiem, że wszyscy słyszeli i świetnie znają, ale nie zaszkodzi przesłuchać raz jeszcze.




There's a lady who's sure all that glitters is gold
And she's buying the stairway to heaven.
When she gets there she knows, if the stores are all closed
With a word she can get what she came for.
Ooh, ooh, and she's buying the stairway to heaven.

There's a sign on the wall but she wants to be sure
'Cause you know sometimes words have two meanings.
In a tree by the brook, there's a songbird who sings,
Sometimes all of our thoughts are misgiven.
Ooh, it makes me wonder,
Ooh, it makes me wonder.

There's a feeling I get when I look to the west,
And my spirit is crying for leaving.
In my thoughts I have seen rings of smoke through the trees,
And the voices of those who stand looking.
Ooh, it makes me wonder,
Ooh, it really makes me wonder.

And it's whispered that soon if we all call the tune
Then the piper will lead us to reason.
And a new day will dawn for those who stand long
And the forests will echo with laughter.

If there's a bustle in your hedgerow, don't be alarmed now,
It's just a spring clean for the May queen.
Yes, there are two paths you can go by, but in the long run
There's still time to change the road you're on.
And it makes me wonder.

Your head is humming and it won't go, in case you don't know,
The piper's calling you to join him,
Dear lady, can you hear the wind blow, and did you know
Your stairway lies on the whispering wind.

And as we wind on down the road
Our shadows taller than our soul.
There walks a lady we all know
Who shines white light and wants to show
How everything still turns to gold.
And if you listen very hard
The tune will come to you at last.
When all are one and one is all
To be a rock and not to roll.

And she's buying the stairway to heaven.

czwartek, 3 czerwca 2010

Tajemnica Bożego Ciała

W katolickim obrzędzie obchodzimy dziś święto Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, bardziej znane jako Boże Ciało. I ponownie zastanówmy się nad istotą Bożego Ciała. Bynajmniej nie mam zamiaru mówić głosem watykańskiego przywództwa, które podsuwa nam dziś do rozważania fragmenty Biblii dotyczące chleba i wina.

Oczywiście, przemiana chleba w ciało, a wina w krew jest pięknym obrazem. Bazując na literalnej jego interpretacji natomiast można uzasadnić mandat hierarchii kościelnej, która wydawałoby się pochodzi od samego Chrystusa. Moim zdaniem jednak obraz pozostaje obrazem, a Chrystus nie przyszedł na świat by robić czary (okultyzm?), ale żeby przemieniać ducha człowieka, aby ten dojrzał do zbawienia. Jak więc interpretować ten obraz?

Trafną wskazówkę podaje nam św. Paweł w Liście do Efezjan:

Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.

I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.

Ciałem Boga nie jest chleb ani wino, ale właśnie Kościół. Oczywiście nie Kościół, jako hierarchia duchowieństwa, ale Kościół, jako wspólnota ludzi żyjąca zgodnie z nauką i świadectwem Chrystusa. Łamanie chleba, które Chrystus nakazał nie oznacza, że chleb jest Jego ciałem. Oznacza natomiast, że Jego ciałem jest wspólnota ludzi, którzy tym chlebem się dzielą. Którzy nie zachowują zachłannie wszystkiego dla siebie ale dzielą się własnymi dobrami z tymi, którzy tego potrzebują. Chleb nie jest tutaj podmiotem, ale przedmiotem.

Św. Paweł błyskotliwie łączy Tajemnicę Bożego Ciała z Tajemnicą Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie polega tu na posadzeniu Chrystusa ponad wszelką zwierzchnością, władzą, mocą, panowaniem i ponad każdym imieniem. Chrystus stał się Bogiem, więc po co wzywać innego imienia? Chrystus nie stanowi jakiejś zwierzchności ponad zwierzchnością, ale istnieje ponad wszelką zwierzchnością. Istnieje jako właśnie wspólnota ludzi łamiących się chlebem, której żadna zwierzchność, władza, moc czy panowanie nie posiądzie ani nie ogarnie. To ta wspólnota jest Jego zmartwychwstałym ciałem.

Nad tym ciałem i własnej w nim roli, warto się dziś choć chwilę zastanowić.

wtorek, 1 czerwca 2010

Dzień dziecka

Dzień dziecka uchodzi za dzień najmłodszych przedstawicieli naszego gatunku. Jednak zastanówmy się chwilkę. Jak zdefiniować dziecko? Czy najodpowiedniejszą definicją nie byłoby określenie, że jest to człowiek, który nie jest jeszcze w pełni człowiekiem? A czym jest bycie człowiekiem w pełni? Jak pisał Heidegger, człowiek przez całe życie charakteryzuje się jakimś "jeszcze nie". Zawsze przed nim jest jeszcze jakiś fragment czasu, który jest niezrealizowany. Pełnym człowiek jest dopiero w momencie śmierci. Przez całe życie natomiast staje się człowiekiem. Dokonując pewnego uproszczenia, możemy dojść do wniosku, że każdy z nas jest dzieckiem.

Wszystkim więc życzę, aby dzieciństwo przeżywali w ciągłym stawaniu się i aby, gdy w momencie śmierci spojrzą na to kim się stali, przepełniła ich wieczna radość. A w prezencie, kolejny cytat z Twierdzy, który dedykuję wszystkim dzisiejszym jubilatom.

Zabroniłem kupcom nadto zachwalać ich towary. Ponieważ niebawem zmieniają się w nauczycieli i uczą, że jest celem to, co ze swej natury jest tylko środkiem; pokazując w ten sposób oszukańczą drogę, upodlają człowieka, a chcąc mu sprzedać pospolitą melodię, czynią wszystko, aby jego dusza stała się pospolita. Dobrze bowiem, kiedy przedmioty wytwarza się, aby służyły ludziom, ale strasznie - kiedy ludzi tworzy się, aby byli jak kosze na śmiecie, gotowe na przyjęcie przedmiotów.

Życzę, aby w tym świecie, w którym usilnie sprzedawana jest pospolitość umiejętnie szukać prawdziwie wartościowych melodii.