czwartek, 3 czerwca 2010

Tajemnica Bożego Ciała

W katolickim obrzędzie obchodzimy dziś święto Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, bardziej znane jako Boże Ciało. I ponownie zastanówmy się nad istotą Bożego Ciała. Bynajmniej nie mam zamiaru mówić głosem watykańskiego przywództwa, które podsuwa nam dziś do rozważania fragmenty Biblii dotyczące chleba i wina.

Oczywiście, przemiana chleba w ciało, a wina w krew jest pięknym obrazem. Bazując na literalnej jego interpretacji natomiast można uzasadnić mandat hierarchii kościelnej, która wydawałoby się pochodzi od samego Chrystusa. Moim zdaniem jednak obraz pozostaje obrazem, a Chrystus nie przyszedł na świat by robić czary (okultyzm?), ale żeby przemieniać ducha człowieka, aby ten dojrzał do zbawienia. Jak więc interpretować ten obraz?

Trafną wskazówkę podaje nam św. Paweł w Liście do Efezjan:

Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.

I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.

Ciałem Boga nie jest chleb ani wino, ale właśnie Kościół. Oczywiście nie Kościół, jako hierarchia duchowieństwa, ale Kościół, jako wspólnota ludzi żyjąca zgodnie z nauką i świadectwem Chrystusa. Łamanie chleba, które Chrystus nakazał nie oznacza, że chleb jest Jego ciałem. Oznacza natomiast, że Jego ciałem jest wspólnota ludzi, którzy tym chlebem się dzielą. Którzy nie zachowują zachłannie wszystkiego dla siebie ale dzielą się własnymi dobrami z tymi, którzy tego potrzebują. Chleb nie jest tutaj podmiotem, ale przedmiotem.

Św. Paweł błyskotliwie łączy Tajemnicę Bożego Ciała z Tajemnicą Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie polega tu na posadzeniu Chrystusa ponad wszelką zwierzchnością, władzą, mocą, panowaniem i ponad każdym imieniem. Chrystus stał się Bogiem, więc po co wzywać innego imienia? Chrystus nie stanowi jakiejś zwierzchności ponad zwierzchnością, ale istnieje ponad wszelką zwierzchnością. Istnieje jako właśnie wspólnota ludzi łamiących się chlebem, której żadna zwierzchność, władza, moc czy panowanie nie posiądzie ani nie ogarnie. To ta wspólnota jest Jego zmartwychwstałym ciałem.

Nad tym ciałem i własnej w nim roli, warto się dziś choć chwilę zastanowić.

2 komentarze:

Loukas pisze...

Twoje rozważania dotyczą Eucharystii jako takiej (gdzieś znajduje tu odzwierciedlenie tradycyjny spór o realną/nierealną obecność wzmocniony jeszcze przez nałożone na niego inne rozumienie kapłaństwa), podczas gdy Boże Ciało, przynajmniej w moim odbiorze, jest świętem adoracji Eucharystycznej (samą E. czci się już przecież w Wielki Czwartek, pamiątkę jej ustanowienia). Jeśli interesuje kogoś ten aspekt, polecam ten tekst: http://dstp.cba.pl/?p=1922, w którym obok historycznej refleksji jest też wyraźnie postawione pytanie o cześć i znaczenie kultu już konsekrowanych darów. Co zaś do Twojego wpisu: sądzę, że da się pogodzić przekonanie o istotowej przemianie chleba i wina w ciało i krew, a przez to we wchodzenie z Chrystusem w szczególny związek - osobiście i kolektywnie - z "nie-hieratyczno-magicznym" rozumieniem obrzędu i Kościoła. Przecież kapłan jedynie reprezentuje Kościół i to, co dokonuje się podczas liturgii, jest w istocie ucztą zgromadzenia, na którą wkracza Bóg. Bóg, który się daje. Oczywiście, obrzędy chrześcijańskie, sakramenty, mają wiele z "okultyzmu" i "ezoteryki" - nawet pochodzenie rytów liturgicznych nam o tym mówi. I nigdy nie da się tego zupełnie wyeliminować, przynajmniej jako wątpliwości czy obawy, z naszego postrzegania Kościoła. Trzeba jednak przede wszystkim pamiętać, że Duch wieje gdzie chce i ostatecznie to nie wymogi formalne, nie święcenia, modlitwy i formuły, nie czas i miejsce sacrum a sam Pocieszyciel decyduje, co Eucharystią jest, a co nie. Dlatego dla mnie protestancka idea Komunii wcale nie eliminuje możliwości przeżycia jej jako realnego związku, communio z Bogiem. To nie zależy od okoliczności w tym instytucjonalno-prawnym sensie, jaki promuje doktryna rzymska. Mimo to postrzegam Eucharystię jako tajemnicę i jako mysterium, w którym w niepojęty sposób Bóg się daje. I ta wizja dającego, uniżonego, występującego ku Boga jest mi bliższa niż Boga panującego.

Grzegorz Raźny pisze...

Dlaczego uważasz, że nie da się wyeliminować okultyzmu? Czy nie wystarczy czytać Ewangelii? Gdyby cały bagaż narośli post-ewangelicznych odrzucić, wracając do słowa Chrystusa (wszak to On objawia nam prawdę)? Może wtedy dopiero wyłoni się koncepcja Królestwa Niebieskiego, Boga Ojca i Ducha Świętego? Czy da się inaczej poznać Ojca, jak tylko przez Syna? A przecież Syn był CZŁOWIEKIEM. Zamiast zamieniać go rytualnie w chleb, po prostu trzeba słuchać Jego słowa.