sobota, 21 maja 2011

Punkt siedzenia

W naszej cywilizacji, chyba dawno już powszechnie uważa się, że niewolnictwo jest złe, a podstawowymi prawami należnymi każdemu człowiekowi są równość i wolność. Dawno już zrozumieliśmy, że jeśli nie chcemy trwać w wyniszczającej wojnie międzyludzkiej, musimy uszanować wzajemnie nasze prawo do wolności. Jednak droga do takiego rozumowania była długa i kręta. Tym niemniej, wydaje się, że jeśli ktoś w tym momencie uważa inaczej to jest to raczej ewenement niż powszechne myślenie.

Sprawa niewolnictwa była jednym z głównych powodów tzw. wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Gospodarka południowych stanów była w dużej mierze uzależniona od przymusowej pracy. Niskie koszty utrzymania pracowników pozwalały na efektywne prowadzenie rolnictwa i przemysłu. Wolne wybory wygrał przeciwnik niewolnictwa Abraham Lincoln, a nie mogący pogodzić się z perspektywą utraty darmowej siły roboczej inwestorzy z południa zdecydowali odłączyć się od Stanów Zjednoczonych. Oczywiście rząd nie mógł zgodzić się na bojkot wygranych wyborów i zdecydował się stłumić ruchy separatystyczne.

Powodów oczywiście było więcej i sprowadzanie ich do tego jednego jest sporym uproszczeniem, jednak demokracja rządzi się swoimi prawami i jeśli czyjeś działania szkodzą wolności ludzi, do których obrony zobowiązany był rząd, to działania zapobiegające są nie tylko uzasadnione, ale i zalecane. Rezygnacja z darmowej przymusowej siły roboczej na rzecz zachęcania do zdobywania kwalifikacji i wprowadzenia rynku pracy wydaje się działaniem bardzo pozytywnym.

Proponuję jednak aby w ramach badań spróbować znaleźć jedną hollywood-ską produkcję filmową, w której południowcy nie są przedstawieni jako bohaterowie, a tzw. Jankesi jako okrutni najeźdźcy. Może jakieś uda się znaleźć, choć mnie się nie udało. Natomiast w przeciwną stronę jest tego bardzo sporo. Warto się teraz zastanowić, jaki zasięg ma prawda historyczna, a jaki zasięg ma Hollywood. W naszej skomercjalizowanej rzeczywistości obraz forsowany przez media przyswajany jest dużo łatwiej niż obraz wynikający z rzeczywistych danych.

Nie bierzmy więc przekazywanych nam czyichś osobistych, grupowych czy nawet większościowych sympatii, bez zdania sobie sprawy, że punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia!