środa, 26 listopada 2008

Być odważnym

W codziennym języku, rozumiemy odwagę jako brak strachu. Gdy widzimy osobę wspinającą się w górach, myślimy, że jest ona odważna. Odważni jesteśmy w oczach ludzi, gdy podejmujemy jakieś niebezpieczne działanie. Stanąć na kładce nad przepaścią, skoczyć ze spadochronem lub na bungee, jechać bardzo szybko samochodem przy dużym zagęszczeniu ruchu. Mógłbym tych przykładów dać jeszcze dużo. Jednak zastanawia mnie, czy takie właśnie sytuacje są wystarczającą przesłanką, by nazwać kogoś odważnym? A może trafniej by było nazwać kogoś głupim? Ryzykować własne życie dla poczucia adrenaliny, dla spełnienia własnych zachcianek. Czy to jest mądre wykorzystanie ludzkiej wolności?

Czym więc ta głupota różni się od odwagi? Czym jest prawdziwa odwaga? W moim przekonaniu odważny był O. Kolbe, który dobrowolnie oddał własne życie za życie drugiego człowieka w obozie koncentracyjnym. Odważna jest osoba, która stanie na kładce nad przepaścią, bo po drugiej strony kładki jest małe dziecko, które boi się, że spadnie. Odważny jest człowiek, który jedzie bardzo szybko samochodem, by ratować ciężko chorą osobę, która siedzi na tylnym siedzeniu. Odważny jest człowiek, który skoczy ze spadochronem, by nakarmić potrzebujących na zamkniętej wyspie (dosłownej lub metaforycznej).

Nie jest trudno chyba dostrzec, czym różnią się te sytuacje do wymienionych w pierwszym akapicie. Mimo, że są one bliźnio podobne, to jest zasadnicza różnica. Tą różnicą jest cel działania. Moim zdaniem, odważna nie ta osoba, która nie odczuwa strachu, ale ta, która potrafi przezwyciężyć ten strach, dla ratowania jakiegoś konkretnego dobra. Nie jest niczym złym ani tchórzliwym odczuwanie strachu. Strach jest naturalną reakcją, która chroni człowieka przed niebezpieczeństwem. Brak jego odczuwania, jest pewnego rodzaju upośledzeniem. Człowiek powinien odczuwać strach, by nie robić rzeczy głupich. Ale odważny człowiek, umie ten strach przezwyciężyć, gdy po drugiej stronie jest człowiek, który potrzebuje pomocy.

1 komentarz:

Łukasz Z. pisze...

http://zdziwienie.blogspot.com/2008/11/bd-odwany.html