piątek, 5 grudnia 2008

Torcik

Z okazji niedzieli, mama w jednej rodzinie upiekła tort. Ponieważ tata, dwaj synowie i córka bardzo lubią słodycze, czekają z niecierpliwością. Po długim oczekiwaniu mama przynosi upragniony tort i dzieli w taki sposób, że tacie, sobie i najstarszemu synowi przypadają trzy największe kawałki. Córka dostaje trochę mniejszy, a najmłodszy syn najmniejszy. Wszyscy zgadzają się nie mogąc się doczekać chwili słodkiego zapomnienia. Jednak gdy ojciec, córka i najmłodszy syn skończyli jeść, a matka i syn najstarszy jeszcze nie, rozpoczęła się dyskusja.

Marek: To nie jest sprawiedliwe. Dlaczego ja dostałem najmniejszy kawałek? Tylko dlatego, że jestem najmłodszy? Myślę, że Michał powinien podzielić się ze mną tym, co mu zostało.

Mama: Ale zgodziłeś się, na taki podział.

Marek: Zgodziłem się bo chciałem tak bardzo dostać, że nie zauważyłem, że to niesprawiedliwe.

Michał: W takim razie tata, który już zjadł, również powinien się podzielić.

Tata: Hola hola, to nie jest sprawiedliwe. Jestem najstarszy i powinienem dostać najwięcej. Michał powinien podzielić się ze mną i z mamą.

Michał: Nie widzę powodu, żebym miał się z kimkolwiek dzielić. Tyle dostałem i mam do tego prawo.


Jak widać poczucie sprawiedliwości jest zależne od punktu widzenia i partykularnych interesów. Najczęściej przyjmowanym modelem sprawiedliwości jest sprawiedliwość Janosika. Przedstawia się ona mniej więcej tak: zabrać bogatym, oddać biednym. Biednym się to będzie podobać dopóki nie staną się bogaci, albo dopóki nie pojawią się jeszcze biedniejsi, przy których obecna bieda wyda się bogactwem. Zresztą model ten nie jest typowy dla słowackiego Janosika. Podobny model prezentuje angielski Robin Hood. Myślę, że z uwagi na taki, a nie inny profil społeczeństwa zachodniego, taki model jest najbliższy większej części społeczeństwa. Jednak, czy jest to model prawidłowy?

Sprawiedliwość nie może polegać na zaspokajaniu potrzeb społecznych. Prawdziwa sprawiedliwość nie istnieje w oderwaniu od pojęcia wolności. W rozmaitych sytuacjach życiowych podejmujemy rozmaite zobowiązania, za które bierzemy odpowiedzialność. Niezależnie czy uważamy, że one nas krzywdzą, czy że są podstępnie przygotowane, stanowią one pewną dwu-, lub wielostronną umowę, z której należy się wywiązać.

W sytuacji z torcikiem, żadna z osób nie powinna domagać się powiększenia swojej racji, bo wszyscy zgodzili się na pierwotny podział. Sprawiedliwy nie jest ten, który dąży zawsze do równości, czy proporcjonalności. Sprawiedliwy jest ten, który wywiązuje się ze zobowiązań, które podejmuje. Także w Biblii, starotestamentowe znaczenie słowa "sprawiedliwy", oznacza to samo co "wierny przymierzu". Przymierzu, które człowiek podjął dobrowolnie. Próba oderwania sprawiedliwości od wolności i odpowiedzialności wydaje się nieuzasadniona. Powoduje relatywizację, a koniec końca również chaos w przekazie. Zamiast szukać i definiować, co jest sprawiedliwe, a co nie, trzeba po prostu wziąć odpowiedzialność, za własne słowa.

Brak komentarzy: