poniedziałek, 11 lutego 2008

Zanim zrobimy coś złego

W czasie jednej z homilii dominikanina o. Adama Szustaka, poruszony został temat walki ze złem. Spowiadamy się ze zła, które popełniamy, jednak nie zdajemy sobie sprawy, że przyczyna tego zła leży w pokusach. Weźmy jako przykład, rozmowę:

- Nie potrafimy wytrwać w czystości, chcemy, walczymy, ale nie potrafimy.
- A śpicie w jednym łóżku?
- Śpimy.
Przecież nie ma nic dziwnego, że skoro łączy ich uczucie i są zdrowym chłopakiem i zdrową dziewczyną, to pożądanie bierze górę. Zastanawiające byłoby, gdyby tak się nie działo. Może właśnie w unikanie pokus powinniśmy wymierzyć naszą walkę. Przecież nawet gdy uda nam się przezwyciężyć w sobie jakąś skłonność do zła, to zwalczyliśmy tylko owoc grzechu, a nie jego korzeń. W każdym momencie może wyrosnąć nowy owoc. Kto jest na tyle silny, aby nie poddać się pokusie?

Drugim aspektem walki ze złem jest prostolinijność. Nosimy w sobie nadzwyczajną umiejętność bronienia wszystkiego, co robimy. Zakłamujemy rzeczywistość, próbując szukać dobrych motywów lub efektów zła. Nasza inwencja przekracza wyobraźnię. A skoro szukamy powodów, znaczy to, że zdajemy sobie sprawę, że popełniliśmy zło. Może nie warto szukać tych usprawiedliwień tylko stanąć w prawdzie? Bronimy również się na zapas. Szukamy argumentu, żeby zrobić jakieś zło lub zaniechać dobra. Trzeba uciąć wszelką rozmowę z Kusicielem, nie wdając się w argumentację. Jak Jezus na pustyni, który nie dyskutował z diabłem tylko jednym cytatem z pism zamykał rozmowę.

Bardzo ważne jest, aby mieć kogoś, kto pomoże nam w walce. Ojciec Adam opowiadał o zwyczaju, który mają w zakonie. W czasie Wielkiego Postu, każdy z braci losuje jednego ze współbraci i chodzi za nim. Gdy uważa, że tamten robi coś źle, ma prawo podejść i zwrócić uwagę. Może każdy z nas powinien mieć kogoś takiego? Kogoś, kto przytrzyma rękę, którą zamierzamy popełnić grzech? Walka z pokusą jest bardzo trudna. Obecność kogoś może tu bardzo pomóc. Mylnie interpretujemy początek księgi rodzaju, obarczając Ewę całą odpowiedzialnością za zło, które popełnili pierwsi ludzie. A gdzie był Adam, gdy Ewa sięgała po owoc? Co wtedy robił? Dlaczego nie był przy niej i nie przytrzymał jej ręki?

Na koniec zaznaczę, że powyższa myśl nie jest wynikiem moich własnych przemyśleń. Chciałem się podzielić czymś, co usłyszałem i co faktycznie mnie poruszyło. Myśli te są napisane moimi słowami, ale odpowiadają treści homilii o. Adama.

Brak komentarzy: