Święta zbliżają się olbrzymimi krokami. Dopada nas pomału szał świątecznych przy gotowań. Choinka, prezenty, niebywałe promocje. Ceny spadają ze 100 do 50 zł i kupujemy, mimo że po zastanowieniu nawet 20zł byśmy nie dali. Ale czy zdrowy rozsądek jest tu ważny? Przecież chodzi o atmosferę.
Podobnie w wigilijny wieczór, gdy zastawimy dodatkowe miejsce przy stole, to czy przyjdzie nam do głowy aby faktycznie podzielić się z kimś wieczerzą? Czy jest to tylko pusty symbol? Jak w skeczu Krzysztofa Piaseckiego (biedak, któremu właśnie otworzono drzwi):
Podobnie jak święty Mikołaj, który rozdawał majątek potrzebującym. Czy funkcjonująca tradycja św. Mikołaja idzie faktycznie w zgodzie z duchem tego świętego? Czy zadowalamy się uczynieniu zadość symbolicznym wymaganiom?
Ale przerost formy nad treścią nie jest chyba tylko obecny w naszym życiu w czasie świąt. Co niedziele w kościele, wszyscy podają sobie rękę na zgodę. Symboliczny znak pokoju. I w większości nie rozumieją chyba, co on oznacza? Przecież nie chodzi o przebaczenie akurat tej anonimowej osobie, która przez przypadek stanęła obok. Poprzez ten znak, człowiek przebacza i prosi o przebaczenie tego, któremu najbardziej zawinił. Jak to jest, że po wyjściu z kościoła zaraz żywi tą samą do niego nienawiść?
Wielcy poszukiwacze świętego Grala chyba również nie rozumieli co jest tym świętym Gralem. Przecież nie jest istotny kielich, ale to co w nim było. Krew Chrystusa. Jego nauka, jego życie, jego miłość, jego przebaczenie. Zamiast zostawić zabytki archeologom, zabijali "niewiernych". Sprzeniewierzali tym samym krew Chrystusa.
Z symbolami jest tak jak z tym gralem. Nie jest ważny kielich, ale to co jest w nim. Co dla Ciebie znaczy symbol? Co dla Ciebie znaczy znak pokoju, czy pusty wigilijny talerz? Zanim podasz rękę na zgodę anonimowej osobie, zastanów się, że podajesz ją również Twojemu wrogowi. Czy wtedy równie chętnie do tego przystąpisz?
Podobnie w wigilijny wieczór, gdy zastawimy dodatkowe miejsce przy stole, to czy przyjdzie nam do głowy aby faktycznie podzielić się z kimś wieczerzą? Czy jest to tylko pusty symbol? Jak w skeczu Krzysztofa Piaseckiego (biedak, któremu właśnie otworzono drzwi):
- Czy jest u Ciebie dodatkowy pusty talerz?
- Tak.
- A czy mogę z niego skorzystać?
- Nie.
- A dlaczego?
- Bo ma być pusty.
Podobnie jak święty Mikołaj, który rozdawał majątek potrzebującym. Czy funkcjonująca tradycja św. Mikołaja idzie faktycznie w zgodzie z duchem tego świętego? Czy zadowalamy się uczynieniu zadość symbolicznym wymaganiom?
Ale przerost formy nad treścią nie jest chyba tylko obecny w naszym życiu w czasie świąt. Co niedziele w kościele, wszyscy podają sobie rękę na zgodę. Symboliczny znak pokoju. I w większości nie rozumieją chyba, co on oznacza? Przecież nie chodzi o przebaczenie akurat tej anonimowej osobie, która przez przypadek stanęła obok. Poprzez ten znak, człowiek przebacza i prosi o przebaczenie tego, któremu najbardziej zawinił. Jak to jest, że po wyjściu z kościoła zaraz żywi tą samą do niego nienawiść?
Wielcy poszukiwacze świętego Grala chyba również nie rozumieli co jest tym świętym Gralem. Przecież nie jest istotny kielich, ale to co w nim było. Krew Chrystusa. Jego nauka, jego życie, jego miłość, jego przebaczenie. Zamiast zostawić zabytki archeologom, zabijali "niewiernych". Sprzeniewierzali tym samym krew Chrystusa.
Z symbolami jest tak jak z tym gralem. Nie jest ważny kielich, ale to co jest w nim. Co dla Ciebie znaczy symbol? Co dla Ciebie znaczy znak pokoju, czy pusty wigilijny talerz? Zanim podasz rękę na zgodę anonimowej osobie, zastanów się, że podajesz ją również Twojemu wrogowi. Czy wtedy równie chętnie do tego przystąpisz?
4 komentarze:
Może gdybyśmy się nauczyli żyć obok tych symboli i w harmonii z nimi... inaczej by to wszystko wyglądało. Niech hipermarkety stroją się już od tego 12 listopada świątecznie. Niech rzeczywiście ta atmosfera zewnętrzna, ta otoczka istnieje, mimo iż raczej tutaj nikt o przeżywaniu świąt nie myśli, jedynie jak na nich dobrze zarobić - niech tak będzie. Dajmy zarobić sklepom, by przy okazji komuś sprawić w wigilię jakąś niespodziankę. Ale najważniejsze, by to nie wyparło duchowego sensu tych świąt. Każdy symbol coś oznacza, tylko pamiętajmy o tym, a nie zachwycajmy się jedynie jego kształtem.
Zgadza się. Nie próbuję dewaluować symboli. Tylko trzeba się zastanowić, co one oznaczają. Dlaczego robimy to co robimy? Inaczej to jest wszystko puste, jak pusty kielich. Jeśli pamiętamy o sensie, to kielich zostaje wypełniony najsmaczniejszym winem.
Ha! A ja wszystkim wyłączam radio, TV, gaszę tę papkę i tylko czekam na ten okres kiedy najbliższa rodzina siądzie ze mną, razem! Kto wie czy to nie ostatnie nasze wspólne święta?
PS: po co głowić się na sensem przebaczania obcym skoro z własną rodziną większość z nas żyje jak z obcymi? Więcej uwagi na własne włości - chodząc z głowa ponad najbliższymi nam ludźmi doprowadzamy tylko do tego, że to nam bliskie robi się odległe, a obce i tak zawsze będzie obce. Jaki tu sens?
Żyć jak z obcym to jedna sprawa, a żyć w urazie to coś innego. Myślisz, że żywiąc nienawiść do jednego człowieka, jesteś w stanie wznieść się ponad nią w relacji z kimś bliskim?
Poza tym, przecież wcale nie mówię, że należy oddalać się od bliskich? Wprost przeciwnie. Należy pielęgnować więź z bliskimi, nie zapominając jednak o tych, którzy, mimo że nie sią nam bliscy, potrzebują naszej pomocy.
A po co głowić się nad sensem przebaczenia? Bo bez tego, jaki sens ma w ogóle nasze istnienie? Poza tym, czy jeśli ktoś jest nam obcy, to czy faktycznie mamy mu co przebaczać? Im ktoś jest nam bliższy tym większe zło może nam wyrządzić.
Prześlij komentarz