czwartek, 20 grudnia 2007

Punkt widzenia

Niewielu osobników chyba liczy grupa ludzi, twierdząca, że życie istnieje tylko na Ziemii. Jednak większa ilość na pewno twierdzi, że tylko na Ziemii istnieje cywilizacja. Wciąż jednak jest to grupa niewielka. Jednak większość chyba gdy myśli o innych cywilizacjach, wyobraża sobie je jako istoty w pewnym sensie podobne do nas. Mające oczy, lub inny narząd wzroku. Mający podobną do nas percepcję. Oczywiście nie wykluczam istnienia, takiej równoległej podobnej do nas cywilizacji. Na pewno jest ich wiele w całym wszechświecie. Zastanawia mnie czasem, czy są one bardziej rozwinięte od naszej i czy są rozwinięte w tym samym kierunku. Czy dokonują ekspansji kosmosu? Czy produkują broń masowej zagłady? Czy próbują się komunikować z innymi cywilizacjami? Może nawet próbują komunikować się z naszą cywilizacją. Mam nadzieję, że czas pokaże jaki jest stan faktyczny.

O wiele ciekawsza jednak wydaje mi się perspektywa badania, nie tego co jest obok nas, ale tego co jest niejako w tym samym miejscu co my, tylko w innej skali. W jednym z odcinków serialu pt. "Northern Exposure", Maggie - jedna z bohaterek, ma obsesję dotyczącą roztoczy. W rozmowie z lokalnym filozofem samoukiem Chrisem, poruszony zostaje temat, czy przez likwidowanie siedlisk roztoczy, Maggie nie niszczy całych cywilizacji, w których są rodziny, szkoły, praca i cały równoległy świat. A co jeśli dla kogoś, my jesteśmy taką cywilizacją roztoczy?

Oczywiście przykład z serialu próbowałbym posunąć dalej. Roztocza są widoczne pod mikroskopem. My jednak w dalszym ciągu nie umiemy rozstrzygnąć jaka jest najmniejsza niepodzielna cząstka materii. Wpierw doszliśmy do atomu i z charakterystyczną dla człowieka arogancją stwierdziliśmy, że jest najmniejszy. Potem okazało się, że jest zbudowany z jądra i elektronów. Że jądro jest zbudowane z protonów i neutronów, a te z kolei z kwarków. Możliwe, że znamy już coś mniejszego. Kto jednak wie, jak głęboko to sięga. Może nie ma ograniczenia. Może z materią jest jak z czasem, który nie ma początku ani końca. Kto wie czy na takiej jednej z malutkich cząsteczek, nie żyje jakaś cywilizacja, która nie ma pojęcia, w czym żyje? Kto wie na czym polega to życie i jakie prawa tam obowiązują. Przecież prawa fizyki, które znamy są tylko sposobem opisania rzeczywistości, w której my żyjemy. Tamto życie to zupełnie inna rzeczywistość.

A skoro tak, to możemy też pójść w drugą stronę. Może cały wszechświat, w którym żyjemy, jest tylko takim małą cząsteczką dla kogoś innego. Może ponad nami też jest jakaś cywilizacja, która nie ma pojęcia, że my istniejemy. Może cały wszechświat to jakiś organizm, który urodził się w momencie wielkiego wybuchu i cały czas rośnie i dojrzewa, a my jesteśmy cywilizacją bakterii w tym organiźmie. Może wszechświat, w którym żyje ten organizm działa na zupełnie innych prawach niż ten nasz. Warto się również zastanowić czy obowiązuje tam ten sam system wartości. Czy w innych cywilizacjach osobniki giną za miłość, wolność lub prawdę?

Czy nie warto czasem zatrzymać się i spróbować pomyśleć w innej perspektywie? Może pokaże nam to małość naszej codzienności, a piękno wszystkiego co jest poza nią? Może dzięki temu lepiej będziemy potrafili doświadczać Sacrum?

4 komentarze:

Unknown pisze...

Jestem, ze tak powiem organizmem z innej cywilzacji; wlasciwie tej samej lecz ze swiata rownoleglego. Nie umiemy doswiadczac bardziej Sacrum, acz doswiadczanie Profanum doprowadzilismy do perfekcji. Stworzylismy perpetuum mobile - ciagniemy raz na jakis czas za wajche (bo machina dziala no stop, ale sie psuje przez niskie jakosciowo komponenty pochodzenia chinskiego) i mozemy calymi dniami sie opierdalac i czytac wynaturzenia opierdalajacych sie, acz nie znajacych perpetuum mobile ziemian. Dzieki temu dowiadujemy sie jacy jestesmy wspaniali. W roznicy (u nas nie mowi sie "w sumie") jestesmy podobni, tacy sami tylko troche fajniejsi. Ziemianie mogliby powiedziec, ze to oni sa fajniejsi, ale nie znaja nas (te smieszne dywagacje o naszym istnieniu badz nieistanieniu sa najlepszym tego dowodem) - nie maja pojecia o swoim wlasnym swiecie rownoleglym, gdzie strzelanie do roztoczy z mikrolaserow jest zabawa planetarna (za rozkminienie roztoczanskiej szkoly jest 100 punktasow). Dla nas jest oczywiste, ze najmniejszymi czastkami sa kawalki roztoczy, w ktore trafil pocisk z laserowego granatnika. Ale nasze roztocza sa oczywiscie mniejsze. Atomy i kwarki sami wymyslilismy (i co? nie jestesmy fajniejsi?), zeby zabic Wam cwieka. Teraz lazicie, ogladacie durne seriale, snujecie sie po korytarzach jak roztocza wsrod kurzu, i zastanawiacie sie czy jest cos mniejszego. Musze konczyc, trzeba pociagnac za wajche...

Grzegorz Raźny pisze...

Po pierwsze, super, że znacie nasz język :-). Szkoda, że nie umiecie doświadczać Sacrum. Może inne cywilizacje potrafią. Moze też są bardziej skromne. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Udało Ci się kiedyś Grzegorzu znaleźć odpowiedź na którekolwiek z tych pytań? Zauważyłem dużo niewiadomych, ale żadnych odpowiedzi...

Dla mnie każda chwila mojego życia jest sacrum. Nie muszę go szukać nigdzie poza nią bo nigdzie indziej go nie ma. Jest tylko tu i teraz. Piszesz o "małości naszej codzienności" ale w rzeczywistości jest to małość Twojej codzienności. Każda istota stwarza sobie w umyśle własny świat - jedni mały, a inni wielki...

Grzegorz Raźny pisze...

Twoja myśl, że każdy stwarza sobie w umyśle własny świat mały lub wielki jest bardzo mądra i głęboka. Zresztą, zupełnie się z nią zgadzam i daję temu wyraz w innych wpisach. Przez codzienność rozumiem tutaj rutynę i pewien cykl, w który sami się wpędzamy. Chwila jest właśnie tym sacrum, które wyrywa nas z tego cyklu. Może faktycznie "codzienność" nie jest szczęśliwym określeniem.

Jeśli chodzi o odpowiedzi, to cały czas szukam. Pewnie długo jeszcze będę szukał. Ale póki co, stawiam pytania.

Pozdrawiam,