piątek, 14 grudnia 2007

Opowiedz się!

Nasze życie jest areną walki dobra ze złem. Stawia nas w rozmaitych sytuacjach, w których moralność kłóci się z innymi wartościami lub antywartościami. Często nasze decyzje uwarunkowane są oczekiwaną akceptacją naszych ewentualnych czynów. Nie chcemy się "wychylać". Mało tego. Gdy podejmujemy decyzję, a nasze sumienie nie chce się z nią zgodzić, próbujemy usprawiedliwiać zło. Balansujemy na linii dzielącej dobro i zło nie chcąc otwarcie stanąć po którejkolwiek ze stron.

Przychodzi mi do głowy fragment Władcy Pierścieni, w którym Aragorn, Gimli i Legolas goniąc orków uciekających z ich przyjaciółmi Merry'm i Pippinem, spotkali Jeźdźców Rohanu pod przywództwem Eomera. Aragorn zapytał Eomera czy jest przyjacielem czy wrogiem Saurona, potężnego władcy Mordoru. W odpowiedzi usłyszał:

Nie służymy potędze dalekiego Czarnego Kraju, lecz nie prowadzimy też z nią otwartej wojny. Jeśli więc przed nią uciekacie, opuśćcie lepiej nasz kraj. Na całym pograniczu szerzy się niepokój i jesteśmy zagrożeni; pragniemy jednak tylko zachować godność i żyć tak, jak żyliśmy, poprzestając na swoim, nie służąc obcym panom, ani dobrym, ani złym.

Aragorn przedstawił się, a następnie odpowiedział tymi słowami:

Waszym przeznaczeniem jest wybór. Powtórz moje słowa Theodenowi, synowi Thengla: czeka go otwarta wojna w szeregach Saurona lub przeciw niemu. Nikt już dziś nie może żyć tak, jak żył dotychczas, i mało kto zachowa to, co uważa za swoją własność.

Jeśli myślisz, że to tylko bajka, a Ty możesz sobie żyć biernie nie angażując się w walkę dobra ze złem, to jesteś w błędzie. Nijakość jest Twoim wrogiem. Opowiedz się! Stań po stronie dobra, bo inaczej utracisz wszystko, co uważasz za swoją własność. Utracisz człowieczeństwo. Zetkniesz się ze złem wcześniej niż się spodziewasz. Po której stronie staniesz, gdy to nastąpi?

6 komentarzy:

Henki pisze...

Przywołuje mi to na myśl rozważania pewnego filozofa o nijakości, "szarości" życia. Otóż "szarość" prawdę mówiąc nie istnieje nawet jako kolor, gdyż złożony jest on tylko z cząstek barwy białej i czarnej.

Tak więc, w świecie działają jedynie dwie największe moce: dobro i zło. W tym wypadku trzecia droga jest jedynie iluzją, a wyboru prędzej czy później trzeba dokonać. W końcu w ostatecznym rozrachunku jedynie to się liczy.

Niezwykła jest ta wywyższona "małość" człowieka, że ów największy spór dobra i zła toczy się o człowieka. Może inaczej, dobro walczy o człowieka, zło przeciwko niemu.

Grzegorz Raźny pisze...

Dziś oglądałem wystąpienie prof. Władysława Bartoszewskiego dotyczące upamiętnienia grudnia'70. Mówił właśnie o tym samym. O tym, że trzeba się opowiedzieć, a nie czekać aż coś się naprawi. Jak tylko pojawi się ta wypowiedź gdzieś na jakimś portalu, to postaram się ją umieścić na blogu.

Myślę, że wyboru trzeba dokonywać codziennie od nowa, bo ta walka trwa. Codziennie znajdujemy się w sytuacji walki. Czy jednak nie boimy się twardo opowiedzieć?

Henki pisze...

Tak, masz rację. Ta walka trwa bez przerwy, może nie zdajemy sobie do końca z tego sprawy, ale rozgrywa się ona w każdej minucie. Dokonujemy wyboru nieustannie od nowa aż do schyłku naszego życia, kiedy trzeba będzie się jednoznacznie opowiedzieć za jednym lub drugim.

Czy się boimy twardo opowiedzieć? Myślę, że u większości osób ten strach podświadomie istnieje i wynika on z niepewności. Niepewności wiary i niewiary. Znam pewną osobę, ateistkę, która wyznaje własną wiarę i uznaje, że może liczyć tylko na siebie a życie pozagrobowe i świat duchowy nie istnieje. Ale jednocześnie przyznaje, że ma alternatywne wyjście i na wypadek "gdyby Bóg istniał" to poniesie konsekwencje swojego życia. Tak samo niektórzy wierzący czasem czują obawę "co będzie jeśli Boga nie ma, albo jeśli będzie inny?" Poza tym człowiek pragnie wygody, a życie w zasięgu granicy dobra i zła jest w pewien sposób wygodne. Raz tak, raz inaczej i jest w porządku. Teoretycznie.

Tylko prawdziwi święci i prawdziwi grzesznicy idą daleko od tej granicy, trzymając się swego wyboru. Twardo się opowiedzieli. Jest to trudne, ale nie niemożliwe. Dlatego powinno dawać to motywację, abyśmy wzrastali w odwadze i dojrzałości do własnego wyboru.

Grzegorz Raźny pisze...

Ponieważ człowiek jest powołany do świętości, to powinien wyraźnie zdążać w stronę dobra.

Jak to powiedział Pascal, warto być wierzącym, bo nawet gdy się okaże, że Boga nie ma to nic się nie traci. Wydaje mi się, że takie podejście jest mocno asekuracyjne. Człowiek powinien zawierzyć prawdzie i oddać życie za innego człowieka. Nie tylko dosłownie. Powinien poświęcić życie dla pokazywania innym właściwej drogi. A jak to robić, gdy się nie ma przekonania? "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili."

Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Szkoda, ze zycie nie jest tak proste, jak w ksiazkach Tolkiena. Czasem trudno jednoznacznie stwierdzic, co jest zlem, a co dobrem i po ktorej stronie powinnismy sie opowiedziec. Nie zawsze mamy dostep do calej prawdy, a propaganda bywa skutecznym narzedziem, potrafiacym oslepic wielu.

Swoja droga, przychodzi mi tu na mysl teza, ktora zainagurowales swoj blog. Dodalbym jeszcze - zawsze szukam prawdy.

> Jak to powiedział Pascal, warto
> być wierzącym, bo nawet gdy się
> okaże, że Boga nie ma to nic się
> nie traci. Wydaje mi się, że
> takie podejście jest mocno
> asekuracyjne.

Asekuracyjne to lagodnie powiedziane, okreslilbym to bardziej dosadnie - oportunistyczne. Dla mnie taka wiara jest bezwartosciowa.

Grzegorz Raźny pisze...

Czy życie rzeczywiście nie jest proste jak książki Tolkiena? Nie zawsze wiadomo co jest złe, a co jest dobre. Wtedy trzeba dłużej się zastanowić. Nie zawsze można bez obaw wybrać drogę dobra. Wiele jest jednak sytuacji, w których można, a nie robimy tego. Z różnych względów.