Pokazywanie postów oznaczonych etykietą levinas. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą levinas. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 grudnia 2007

Tajemnica wcielenia

Publikując poprzedniego posta, dałem się wciągnąć w kampanię wypierania "dzieciątka" przez Santa Clausa. Co mogę powiedzieć? Wpływ mediów i oczywiście mea culpa. W ramach zadośćuczynienia w tym poście spróbuję poruszyć temat, który powinien być kwintesencją każdych świąt Bożego Narodzenia. Tematem tym jest Tajemnica Wcielenia.

Cała sprawa jest bardzo delikatna i trudna do wyobrażenia. Bóg, który jest wielki, ponadczasowy i nieśmiertelny, staje się człowiekiem. Czy staje się pełnym człowiekiem, czy może jest Bogiem w ludzkiej skórze? Czy wie o tym, że jest Bogiem? Przecież człowiek nie zna prawdy. Człowiek jej szuka. Wierzy. Gdyby wiedział i znał prawdę nie musiałby jej szukać, czyli nie musiałby wierzyć. Czy Jezus wierzył czy wiedział? Na te pytania możnaby sobie długo dyskutować, co zresztą od samych początków dyskutowali teologowie. Szukanie odpowiedzi na to pytanie na pewno zostanie poruszone niebawem w niejednym poście.

Ważną rzeczą, którą wiemy, jest to, że Bóg pozbawił się wszystkiego i pojawił się przed człowiekiem jako bezbronne dziecko. Dialogiści (Emmanuel Levinas) powiedzieliby, że Bóg pokazał swoją Twarz. Pokazanie Twarzy jest konieczne przy wchodzeniu w relację. Bóg więc pragnie wejść w jakąś relację z każdym z nas. Według innego dialogisty, Franza Rosenzweig'a relacją między Bogiem, a człowiekiem jest Objawienie. Bóg przez Jezusa objawia nam swoją istotę. Dalsze życie Jezusa pokazuje nam dokładnie jaki jest Bóg. Sam zresztą Jezus mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem". Całe życie Jezusa opisane na kartach Ewangelii jest przykładem bezbronnego stawania naprzeciw drugiego człowieka. Czy my potrafimy iść za przykładem Jezusa? Przecież do tego On sam nas powołuje. Każe zaprzeć się samego siebie i go naśladować. Czy sprostamy zadaniu? Czy chociaż spróbujemy?

czwartek, 6 grudnia 2007

Człowiek, równa się Twarz

Poruszyłem ostatnio temat Twarzy z rozważań Emmanuela Levinasa. Udało mi się znaleźć na stronie Polskiej Sieci Filozoficznej, następujący opis pojęcia "Twarz".

Zasadniczym pojęciem określającym złożoność i doniosłość relacji międzyludzkich jest „twarz”. Twarz to człowiek w najprostszej formie, to obnażona ze wszystkiego istota ludzka. Przez twarz Levinas rozumie interakcję z innym. To ona pierwsza zostaje zauważona i w niej zawarty jest cały dramat człowieka. Twarzy nie poznaje się, bo kontakt z twarzą jest etyczny a nie epistemologiczny, Nie można mówić w kontakcie z nią, o percepcji, bo jest ona charakterystyczna dla relacji człowieka z przedmiotem. „Najpierw jest sama prawość twarzy, jej prawe i bezbronne wystawienie. Skóra twarzy pozostaje najbardziej nagą, najbardziej obnażoną. (...) w twarzy jest bowiem pewne podstawowe ubóstwo; dowodem jest to, że próbujemy maskować to ubóstwo przyjmując różne pozy i miny”. Relacja z twarzą jest tą, z której wynikają wszystkie inne relacje, jest w stosunku do nich także pierwsza. W relacji z twarzą jest się za nią od razu odpowiedzialnym.

Twarz związana jest ze zmysłowością. Rozkoszowanie przeciwstawia Levinas percepcji: „Tylko relacja z innym człowiekiem wprowadza wymiar transcendencji i prowadzi do całkowicie innego stosunku niż doświadczenie w zmysłowym sensie terminu, względne i egoistyczne”. Percepcja to mniej doskonały sposób doznawania. W twarzy poznajemy drugiego lepiej niż przez zmysły. Objawienie twarzy to maksymalne zbliżenia się do człowieka, to próba spotkania i nawiązania kontaktu.


Długo zajęła mi próba zanalizowania tego opisu. Jednak jego złożoność odzwierciedla chyba dokładnie skomplikowanie całego zagadnienia.

Skoro Twarz jest obnażona z wszystkiego, to nie wiąże się z żadnymi myślami, przekonaniami, wiedzą, wiarą. Można więc przypuszczać, że Twarz to jest coś, co łączy wszystkich ludzi. Ale skoro jest istotą człowieczeństwa, a każdy człowiek jest unikalny, to jak może to być element wspólny?

Co powoduje, że mogę powiedzieć: "ja jestem"? Głos płynie z gardła lub przepony na polecenie mózgu, jednak jakie jest znaczenie tego, że "jestem"? Wyobraźmy sobie trzy identyczne osoby, o zbliżonych przekonaniach, takim samym wyglądzie i tej samej wiedzy. Każda z nich wypowiada słowa: "ja jestem". Czy jest jakaś różnica? Oczywiście, że tak. Różnicą jest to owo: "ja". Każde z tych trzech "ja" jest inne bo jest inną osobą. Właśnie to "ja" to musi być Twarz. "Ja" nie składa się z żadnych elementów. Jest najprostszą formą człowieka. Dopiero to gołe "ja" zostaje wzbogacane różnymi atrybutami, przez pryzmat których oceniamy człowieka. Jednak w każdej ocenie musimy pamiętać, że to jest tylko pewnego rodzaju fasada pod którą kryje się prawdziwa Twarz, która mówi: "nie zabijaj!".

Jest to, moim zdaniem, wystarczający argument przeciwko aborcji i karze śmierci. W obydwu przypadkach, mamy do czynienia z tym "ja", którego nadbudowa jest nieprzekonująca lub mordercza, ale które samo w sobie jest dobre i bezbronne.

Na zakończenie tych rozważań przytoczę historię opowiadaną często przy poruszaniu tematu Twarzy przez dominikanina o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego. Sprawa ma miejsce bodajże w Persji w czasie wypraw krzyżowych. Podczas oblężenia stolicy, do miasta zapukał bezbronny św. Franciszek i poprosił o rozmowę z szachem. Rozmawiali m.in. o chrześcijaństwie. Po rozmowie, szach zaznaczył, że gdyby tak wyglądała ewangelizacja, w jaki sposób ta rozmowa i postawa Franciszka, to pewnie dałby się przekonać. Jak jednak ma się filozofia i nauka miłości do armii mordujących rzekomo w jej imię?

Nie bójmy się więc odsłonić Twarzy. Jest ona bezbronna, ale może dotknąć Twarzy drugiego.

sobota, 1 grudnia 2007

Z Twarzą twarzą w twarz

Dość niedawno miałem okazję czytać książkę dominikanina o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego pt. Filozofia Dialogu. Muszę przyznać, że koncepcje w niej zawarte są poruszające. W tym poście, chciałem skupić się na jednym z aspektów - Twarzy. Pojęcie to było rozwijane bardzo szczegółowo przez Emmanuela Levinasa, jednego z dialogistów.

Każdy z nas ma swą unikalną Twarz. Twarz, która mówi: Nie zabijaj! Jest bezbronna i szczera. Jednak na codzień, Twarz tą przybieramy rozmaitymi maskami. Gdy jesteśmy w pracy stajemy się: lekarzem, nauczycielem, budowniczym, kucharzem, itp. Oprócz tego w rozmaitych sytuacjach jesteśmy również: pracownikiem, pracodawcą, znajomym, przyjacielem, mężem, żoną, itp. Wraz z maską ubieramy się w rozmaite jej atrybuty. Jako pracownik, ubieramy się w wiedzę , doświadczenie zawodowe i pozycję w hierarchii. Jako przyjaciel, w historię znajomości, w doświadczenie życiowe, w sympatię. Chciałbym zaznaczyć, że ubranie maski nie jest zjawiskiem negatywnym, natomiast jest zjawiskiem naturalnym.

Maska jest pewnego rodzaju zasłoną. Dzięki niej stajemy się odporni na negatywny wpływ różnych czynników. Jednak poprzez maskę zasłaniamy swoje prawdziwe "Ja", swoje prawdziwe "Imię". Kiedy zdejmujemy maskę i stajemy naprzeciwko drugiego człowieka bez maski, doświadczamy prawdziwego spotkania. Spotkania Twarzy z Twarzą, gdzie obie Twarze są bezbronne. Dzięki takiemu spotkaniu doświadczamy Boga, który nie jest gdzieś daleko, który poprzez Twarz drugiego człowieka odsłania nam swą bezbronną istotę i zaprasza nas do miłości. "Bo gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam ja jestem pośród nich" (Mt. 18, 20).

Nie bójmy się odsłonić twarzy. Zaufajmy w dobro drugiego człowieka. Zdejmijmy maskę, a może na widok bezbronnej Twarzy, drugi człowiek zdejmie swoją.