Koncepcje dualizmu człowieka sięgają bardzo odległych czasów. Chyba najlepiej trzymającą się teorią był dualizm ciała i ducha. Człowiek z jednej strony jest istotą cielesną i podlega działaniu popędów i instynktu. Z drugiej jest istotą duchową i podlega obowiązkowi. Obie te sfery walczą ze sobą, a pole rażenia tej walki określamy jako świadomość. Również teoria Freuda zasługuje na wyróżnienie. Z jednej strony zwierzęce potrzeby, a z drugiej dziedzictwo kulturowe. Id vs Superego. Co jest wynikiem tej walki? Ego, czyli świadomość.
Jednak jest jeszcze jedna koncepcja dualistyczna, która najsilniej chyba oddziałuje w czasach obecnych. Serce kontra rozsądek. Z jednej strony, człowiek działa impulsywnie, poddaje się chwili, robi to, co chce w danej chwili zrobić. Z drugiej ma szerszą perspektywę, która każe brać mu pod uwagę opłacalność danego działania. Momentami wygrywa impuls, momentami rozwaga. Wbrew popularnej opinii, nie wierzę, że albo się jest (parafrazując tytuł powieści Jane Austen) rozważnym, albo romantycznym. W zależności od konkretnych okoliczności człowiek raz zachowuje się rozważnie, a kiedyś indziej impulsywnie.
Nie będę, się tutaj rozwodził nad tym, który sposób postępowania jest lepszy, gdyż uważam, że oba są niewystarczające. Gdzieś bowiem, pomiędzy tym co przyjemne, a tym co opłacalne gubimy jeszcze jedno kryterium - dobro. Słuchając impulsu, można postępować dobrze lub źle. Podobnie jest, gdy słuchamy rozsądku. A czasem ani słuchając jednego ani drugiego, nie wybierzemy dobrej drogi.
Gdy impuls każe nam za pozostające nam nadwyżkowe fundusze, kupić sobie coś, co sprawi nam radość, a rozsądek każe odłożyć pieniądze na trudniejsze czasy, zaabsorbowani rozwiązaniem tego dylematu, zapominamy o tym, że jest jeszcze jedna alternatywa. Gdzieś, nawet bardzo blisko nas, może być ktoś, komu te pieniądze mogą być potrzebne w chwili bieżącej. Czy warto troszczyć się o nieokreśloną przyszłość albo o spełnianie własnych zachcianek, gdy jest szansa zrobić coś dobrego?
Gdy dwie popularne opcje walczą o naszą uwagę, warto się rozejrzeć, czy swoją nachalnością przez przypadek nie zasłaniają nam trzeciej, najlepszej drogi.
Jednak jest jeszcze jedna koncepcja dualistyczna, która najsilniej chyba oddziałuje w czasach obecnych. Serce kontra rozsądek. Z jednej strony, człowiek działa impulsywnie, poddaje się chwili, robi to, co chce w danej chwili zrobić. Z drugiej ma szerszą perspektywę, która każe brać mu pod uwagę opłacalność danego działania. Momentami wygrywa impuls, momentami rozwaga. Wbrew popularnej opinii, nie wierzę, że albo się jest (parafrazując tytuł powieści Jane Austen) rozważnym, albo romantycznym. W zależności od konkretnych okoliczności człowiek raz zachowuje się rozważnie, a kiedyś indziej impulsywnie.
Nie będę, się tutaj rozwodził nad tym, który sposób postępowania jest lepszy, gdyż uważam, że oba są niewystarczające. Gdzieś bowiem, pomiędzy tym co przyjemne, a tym co opłacalne gubimy jeszcze jedno kryterium - dobro. Słuchając impulsu, można postępować dobrze lub źle. Podobnie jest, gdy słuchamy rozsądku. A czasem ani słuchając jednego ani drugiego, nie wybierzemy dobrej drogi.
Gdy impuls każe nam za pozostające nam nadwyżkowe fundusze, kupić sobie coś, co sprawi nam radość, a rozsądek każe odłożyć pieniądze na trudniejsze czasy, zaabsorbowani rozwiązaniem tego dylematu, zapominamy o tym, że jest jeszcze jedna alternatywa. Gdzieś, nawet bardzo blisko nas, może być ktoś, komu te pieniądze mogą być potrzebne w chwili bieżącej. Czy warto troszczyć się o nieokreśloną przyszłość albo o spełnianie własnych zachcianek, gdy jest szansa zrobić coś dobrego?
Gdy dwie popularne opcje walczą o naszą uwagę, warto się rozejrzeć, czy swoją nachalnością przez przypadek nie zasłaniają nam trzeciej, najlepszej drogi.
2 komentarze:
Zamiast dylematu co zrobić z 5 PLN: wypić piwo czy kupić małżonce kwiatek, masz jeszcze trzecią drogę - postawić piwo koledze!
Jeśli piwa potrzebuje.
Prześlij komentarz