W naszych rozważaniach na temat Kazania na Górze nieuchronnie zbliżamy się do końca. Kolejny rozdział jest krótki:
Zdanie to idealnie odzwierciedla maksymę: minimum słów - maksimum treści. Nie trzeba wymieniać rzeczy dozwolonych czy polecanych, ani zabronionych czy potępianych. Wystarczą krótkie dwa zdania, aby każdy w ciszy własnego rozumu mógł sam ocenić własny czyn. Wystarczy postawić się na miejscu drugiej osoby, by zobaczyć czy moje działanie jest pozytywne czy negatywne.
Zresztą mądrość ta znana jest w postaci przysłów i powiedzeń. Najbliższe treścią jest chyba Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Chrystus idzie trochę dalej. Nie tylko mamy powstrzymać się od złych czynów, ale mamy aktywnie działać na rzecz potrzebującego bliźniego. Całe Boże Prawo polega na tym, aby drugiego człowieka postawić w centrum, jako cel swoich działań. Całą swoją działalnością Chrystus świadczy, że Bóg jest tam, gdzie drugi człowiek. A Bogu nie tylko nie należy czynić źle, ale należy składać mu ofiarę. Nie ofiarę krwi, ale ofiarę miłości.
Łatwo jednak dojść do wniosku, że drugi człowiek może potrzebować zupełnie czego innego niż ja. Jaki sens więc ma czynienie jemu tego, czego sam bym chciał dla siebie? Czy nie wpadamy znów w pułapkę egocentryzmu, gdy próbujemy w drugim człowieku znaleźć jedynie własne potrzeby i pragnienia? Zadanie to jednak wcale nie jest trudne.
Po to mamy rozum, by umieć siebie postawić w sytuacji drugiego człowieka. Ja w danej chwili potrzebuję czegoś, ale potrafię wyobrazić sobie siebie w sytuacji kogoś, kto potrzebuje czegoś innego. Mogę nawet znaleźć odpowiedź na pytanie, czy znalazłszy się w takiej sytuacji chciałbym pomocy? Czasem nie chcę pomocy. A czasem nie chcę się przyznać, że jej potrzebuję. Czy potrafimy podejść do drugiego człowieka zarówno z troską, jak i ze zrozumieniem? Czy potrafimy dać tak, aby bliźni po drugiej stronie nie wstydził się wziąć? To zadanie wydaje się dużo trudniejsze. Ale czy Chrystus obiecywał, że będzie łatwo?
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Zdanie to idealnie odzwierciedla maksymę: minimum słów - maksimum treści. Nie trzeba wymieniać rzeczy dozwolonych czy polecanych, ani zabronionych czy potępianych. Wystarczą krótkie dwa zdania, aby każdy w ciszy własnego rozumu mógł sam ocenić własny czyn. Wystarczy postawić się na miejscu drugiej osoby, by zobaczyć czy moje działanie jest pozytywne czy negatywne.
Zresztą mądrość ta znana jest w postaci przysłów i powiedzeń. Najbliższe treścią jest chyba Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. Chrystus idzie trochę dalej. Nie tylko mamy powstrzymać się od złych czynów, ale mamy aktywnie działać na rzecz potrzebującego bliźniego. Całe Boże Prawo polega na tym, aby drugiego człowieka postawić w centrum, jako cel swoich działań. Całą swoją działalnością Chrystus świadczy, że Bóg jest tam, gdzie drugi człowiek. A Bogu nie tylko nie należy czynić źle, ale należy składać mu ofiarę. Nie ofiarę krwi, ale ofiarę miłości.
Łatwo jednak dojść do wniosku, że drugi człowiek może potrzebować zupełnie czego innego niż ja. Jaki sens więc ma czynienie jemu tego, czego sam bym chciał dla siebie? Czy nie wpadamy znów w pułapkę egocentryzmu, gdy próbujemy w drugim człowieku znaleźć jedynie własne potrzeby i pragnienia? Zadanie to jednak wcale nie jest trudne.
Po to mamy rozum, by umieć siebie postawić w sytuacji drugiego człowieka. Ja w danej chwili potrzebuję czegoś, ale potrafię wyobrazić sobie siebie w sytuacji kogoś, kto potrzebuje czegoś innego. Mogę nawet znaleźć odpowiedź na pytanie, czy znalazłszy się w takiej sytuacji chciałbym pomocy? Czasem nie chcę pomocy. A czasem nie chcę się przyznać, że jej potrzebuję. Czy potrafimy podejść do drugiego człowieka zarówno z troską, jak i ze zrozumieniem? Czy potrafimy dać tak, aby bliźni po drugiej stronie nie wstydził się wziąć? To zadanie wydaje się dużo trudniejsze. Ale czy Chrystus obiecywał, że będzie łatwo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz