sobota, 18 lipca 2009

Wolność i odpowiedzialność

Banalna sprawa. Dzięki naszemu rozumowi i wolnej woli podejmujemy decyzję. Realizujemy ją bądź nie i bierzemy odpowiedzialność za jej skutki. Jednocześnie rościmy sobie prawo do egzekwowania od innych odpowiedzialności za ich decyzje. Jeśli jakieś działanie nie jest wynikiem decyzji danej osoby, to nie mamy możliwości egzekwowania tej odpowiedzialności, podobnie jak nikt od nas nie powinien egzekwować odpowiedzialności za czyny, które nie wynikają z naszej wolności. Wolność i odpowiedzialność warunkują siebie na wzajem i jest to niezaprzeczalne, pod warunkiem, że nie traktujemy wolności jako swawoli, która pozwala na niezobowiązujące czynienie tego, co nam się tylko podoba, ale jako sposób realizacji naszych celów.

To, że odpowiedzialność jest uwarunkowana przez wolność, wydaje się oczywiste. Trudniej sobie wyobrazić w jaki sposób odpowiedzialność warunkuje wolność. Oto co pisze na ten temat jeden z wielkich filozofów, Emmanuel Levinas:

Znosząc ciężar drugiego człowieka, "ja" zostaje wezwane do niepowtarzalności przez odpowiedzialność. (...) Tak jakby niepowtarzalność "ja" była ciążeniem wpływu innego na "ja". To, co zawiązuje się w tej intrydze można nazwać dobrocią: na żądanie wyrzekam się całego majątku, całego dla-siebie, zastępuję innego.

Człowiek spotykając drugiego człowieka, w szczególności człowieka cierpiącego, zostaje wezwany do postawienia się w jego roli, do spojrzenia jego oczyma. Do zastąpienia go. Jego odpowiedzialność za drugiego człowieka staje się niepowtarzalna i warunkuje jego podmiotowość. Levinas wskazuje odpowiedzialność, która nie wynika z wolności, ale z etyki. Z niepowtarzalności relacji między mną, a innym. I taka odpowiedzialność, rodzi wolność:

Wolność polega na robieniu tego, do robienia czego jesteśmy powołani, na robieniu tego, czego ktoś inny niż ja zrobić nie może. Ograniczona w ten sposób przez innego, pozostaje wolnością.

Przecież każdy z nas żyje we własnym świecie i za kształtowanie tego świata jest odpowiedzialny. Odpowiedzialny jest również za własne relacje z innymi ludźmi, którzy pojawiają się w tym świecie. Dzięki tej odpowiedzialności, którą nakłada na nas nasz świat oraz spotkanie z drugim człowiekiem, otrzymujemy wolność. Wolność do realizacji tej odpowiedzialności. Do realizacji przeznaczenia, którego nie należy traktować jako fatum, ale jako powołanie!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

A ja przeciwnie, nie jestem przekonany, czy istnieje jakiś związek między wolnością a odpowiedzialnością. Przyjmując znaczenie wolności w sensie negatywnym jako brak przymusu, i odpowiedzialności sprowadzanej zasadniczo do odpowiadania „przed kimś” można by nawet dopatrzeć się sprzeczności. Odpowiadanie przed kimś musi wiązać się z pewną sytuacją przymusową. Musi istnieć norma i podmiot zdolny wymierzyć związaną z nią dolegliwość albo nagrodę. Prawo i sędzia,

Nie będzie to odkryciem, jeżeli powiem, że to w czym wolność odnajduje swój właściwy sens to miłość (jeżeli jest). „Nie muszę ale chcę” Czy istnieje odpowiedzialność bez wolności…myślę, że tak. Śledząc historię można by wręcz zaryzykować twierdzenie, że pojmowanie związku pomiędzy wolnością a odpowiedzialnością to swoiste novum. Czy istnieje miłość bez wolności?

Swoją drogą, jak się wczytuje w twój tekst to stwierdzam, że dokonałem co najwyżej niezgrabnej parafrazy:) pozdrawiam!

D.

Grzegorz Raźny pisze...

Myślę, że albo moje słowa były niejasne, albo Twoja interpretacja nietrafna. Odpowiedzialności nie traktuję jako odpowiadania przed kimś, tylko jako przyjęcie konsekwencji własnych decyzji. Na przykład, jeśli spotykam człowieka w potrzebie, to muszę zdecydować, czy poświęcić swój czas i środki aby mu pomóc, czy zachować czas i środki potrzebne do realizacji moich własnych celów. Którąkolwiek drogę wybiorę, stanę w obliczu konsekwencji. Będzie to, albo utrudnienie lub uniemożliwienie sobie realizacji mojego celu, albo świadomość odmówienia pomocy osobie potrzebującej.

Ogólnie jestem przeciwnikiem karania za zło i nagradzania za dobro. Uważam, że jest to sprowadzanie człowieka do roli środka do odstraszania, bądź zachęcania innych do przyjmowania pewnych wzorców zachowań. Ja, w ślad za Kantem, powtarzam zawsze zasadę, że "w życiu należy postępować tak, aby drugi człowiek w twoich działaniach, był zawsze celem, a nigdy środkiem".

Poza tym chciałem również wbrew jednemu z moich autorytetów (prof. Kołakowski), a wsłuchując się w innego z nich (I. Kant), zaznaczyć, że wolność należy pojmować nie tylko w znaczeniu negatywnym ale przede wszystkim w znaczeniu pozytywnym. Spotkanie drugiego człowieka stawia mi zadanie wolności. Wolności nie OD, ale wolności DO. Wolności do działania.

Pozdrawiam,