czwartek, 1 kwietnia 2010

Wielki Czwartek u ojców Dominikanów

Triduum Paschalne rozpoczęte. Wypchana po brzegi Bazylika Trójcy Świętej w Krakowie. Interesujące czytania i fascynujące kazanie o. Adama Szustaka. Trochę własnych przemyśleń. Ale po kolei.

Pierwsze czytanie wyciągnięte z Księgi Wyjścia przytacza słowa Boga skierowane do Mojżesza, nakazujące odpowiednie działania, jakie wykonać muszą Żydzi w Ziemii Egipskiej, aby przechodzący przez Egipt Bóg wiedział, w którym domu zabić wszystko co pierworodne, a w którym nie. Ewangelia wg Św. Jana opisuje scenę, w której Chrystus klęka przed uczniami w czasie ostatniej wieczerzy, by obmyć im nogi, co wzbudza zdecydowany protest Piotra, oraz niemniej zdecydowaną reakcję Jezusa.

Z ust ojca Adama usłyszałem za to interesującą interpretację oraz połączenie tych czytań. Jesteśmy w domu. W domu, w którym tworzymy rodzinę, bezpieczną, ciepłą, poukładaną. Na zewnątrz Egipt, w kŧórym panuje chaos. Człowiek nie ma tam dla nikogo żadnej wartości. Można go zabić, zniewolić, wykorzystać. Cel uświęca środki.

Chrystus również jest w takim domu pośród chaosu. Spożywa właśnie wieczerzę z tymi, których miłuje. I nagle wychodzi z tego domu. Wbrew panującemu prawu. Opuszcza miłe i wygodne miejsce i wbrew panującym obyczajom i oczekiwaniom opuszcza Jerozolimę by iść do ogrodu. Do ogrodu, z którego wyszli pierwsi ludzie, a w którym Bóg cały czas czeka na powrót. Chrystus wraca do ogrodu by odwrócić losy. Pierwsi ludzie powiedzieli Bogu: NIE. Chrystus wraca, by powiedzieć: TAK.

I my również żyjemy w takim domu pośród chaosu. Żyjemy w świecie, w którym nie człowiek jest świętością, ale bezpieczeństwo, zyski, komfort i wiele innych narzuconych wartości. Istnieją pewne obyczaje i oczekiwania, którym próbujemy sprostać. Człowiek staje się narzędziem do realizacji celów, które podobnie jak w Egipcie, uświęcają środki. I na nas również w ogrodzie czeka Bóg. Czy wyłamiemy się i wrócimy do tego ogrodu?

W jaki sposób? Na pewno nie poprzez ucieczkę od cywilizacji i stworzenie własnego kraju czy nawet narodu. Na pewno nie poprzez odizolowanie się od pozostałych. Nie poprzez stworzenie enklawy dobra w świecie zła. Jaka więc droga? Ano pokazał ją sam Chrystus. Trzeba klęknąć przed człowiekiem i to jego postawić jako świętość. To jemu umywać nogi. Rozbudzić w sobie miłość, tak wielką, że będzie uważana za szaleństwo. Miłość bezgraniczną i bezinteresowną. Wyjąć ego z centrum naszego świata, a postawić w nim drugiego człowieka. Czy potrafimy Bogu odpowiedzieć: TAK?

Tyle od ojca Adama. Moje przemyślenie dotyczy jednego konkretnego fragmentu z czytania z Księgi Wyjścia. Bóg przykazał Izraelitom m.in. ubranie się w sandały, wzięcie do ręki kija, oraz spożycie określonych potraw. Jednak przykazał, aby to spożycie było pospieszne, ponieważ jest to pascha na cześć Pana. Dlaczego miałoby być pospieszne? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jeśli ten fragment potraktować dosłownie. Ale sprawa staje się banalna, gdy jako pokarm potraktujemy Słowo. Realizować słowo, czynić dobro, kochać. To jest właśnie spożywanie pokarmu, który dał nam Chrystus. Dlaczego pospiesznie? Żeby nie marnować czasu, tylko czynić dobro. Tyle dobra ile zdołamy. Spieszyć z miłością póki mamy czas. Nie odkładać, nie spowalniać, ale spieszyć.

3 komentarze:

atrament pisze...

Ciekawy ten Wielki Czwartek... Przez ostatnie dwa lata mialam okazje spiewac w scholi w czasie Triduum w kosciele dominikanow we Wroclawiu. Jest to swietna sprawa... Teraz jestem dosc daleko od Wroclawia. I czuje, ze sie troche pogubilam wsrod tych nowych sciezek.
Milo przeczytac refleksje zamieszczone w powyzszym poscie. Miemniej jednak zadania o ktorych mowa wydaja sie byc trudne ale i piekne...

Duso radosci z okazji Swiat Zmartwychwstania! http://atrament.blogspot.com/2008/03/alleluja.html

Jola F pisze...

Kazanie o.Adama bardzo mi się podobało. Przyznam, że jeszcze nie słyszałam takiej interpretacji tego "wyjścia do ogrodu"
Najbardziej utkwił mi w głowie obraz Jezusa - niewolnika na uczcie. W samej tunice, umywający nogi swoim uczniom.
To przecież takie oczywiste, że aż się tego nie dostrzega. Tak samo, jak tego że żyjemy w świecie, w który nie chce prawdziwej miłości.

Anonimowy pisze...

Tak, zgadzam się, ciekawe kazanie i sposób narracji. O. Adam Sz. umie głosić, jest erudytą bez przemądrzania się. Złośliwy powie, że nieco pod publiczkę - zawsze są u niego aktualne wątki z mediów (np. molestowanie seksualne przez duchownych - teraz się mówi, ale sprawy miały miejsce wiele, wiele lat temu, chodzi raczej o ich utajnianie wówczas a nie o krzywdę dzisiaj). Mnie to osobiście nie przeszkadza, lesze kazanie, które zapadnie w pamięć i da do myślenia niż takie, które wyleci drugim uchem.
Mi się jego "radykalizm" w kazaniach podoba.
No i to tłumaczenia Pesah "iść skacząc" lub "iść kulejąc" - ciekawy motyw.
Na koniec poetycka aluzja z Audena
"If we really want to live, we'd better start at once to try;
if we don't - it doesn't matter but we'd better start to die".