wtorek, 27 listopada 2007

Jestem, więc myślę

Czołową myślą Kartezjusza było: "Cogito ergo sum", czyli "Myślę, więc jestem". Muszę się przyznać, że nigdy nie przyszło mi do głowy analizować tego zdania. Może powodem tego jest jego długość. Umysł ludzki w przypadku długich zdań nastawia się na analizę, a w przypadku krótkich chyba na chłonięcie.

Niedawno miałem okazję czytać książkę dominikanina O. Tadeusza Bartosia pod tytułem "Pejzaż metafizyczny". W pierwszej chwili miałem mieszane uczucia, gdy autor zaprzeczył temu, jakże często uznawanemu za aksjomat, zdaniu. Był to impuls do własnych przemyśleń na ten temat. Czy istnienie człowieka, wynika z jego myślenia. Oczywiście, dzięki myśleniu nasza cywilizacja osiągnęła obecny poziom. Możliwe, również, że dzięki niemu nasz gatunek utrzymał się przy życiu. Jednak czy naprawdę jest to warunek wystarczający, a nawet czy jest to warunek konieczny? Niewykluczone, że tak.

Ja jednak chciałbym postawić inną tezę - "Jestem, więc myślę". Nie chciałbym jednak traktować tego jak prostą implikację, a jako zadanie, obowiązek. Istnienie zobowiązuje nas do myślenia. Myślenia, nie tylko o naszych bieżących sprawach, które skądinąd są niezwykle istotne. Warto czasem zatrzymać się w tym codziennym biegu i pomyśleć o życiu, o kierunku w jakim ono zmierza i o kierunku w jakim powinno ono zmierzać. Warto zatrzymać się aby zweryfikować drogę, którą podążamy. Czy mamy odwagę to zrobić? Czy nie boimy się, że nasza droga zboczyła ze szlaku na tyle daleko, że nawet bardzo głośne "hop hop" nie pomoże nam wrócić na właściwą drogę?

Niezależnie od odpowiedzi na te pytania, chciałem gorąco zachęcić do takich przemyśleń. Nie tylko dlatego, że dzięki temu można rozpocząć, nieraz długą i trudną, wędrówkę do drogi, którą się chce podążać. Myśl, również dlatego, że jesteś!

Brak komentarzy: