Jak wyobrazić sobie niebo? Stan ducha? Fizyczna obecność? Inna forma świadomości? Całkowite zjednoczenie z kosmosem? Jakiekolwiek byłoby niebo, to nieodłącznym elementem naszego o nim mniemania jest radość. Radość pełna, największa, niewyobrażalnie wielka, nieporównywalna z czymkolwiek innym. Ma to być nagroda, jakiej nie można osiągnąć tu na Ziemi. Zbawienie duszy, które wieńczy trudną drogę wzrastania zarówno we własnym ego, jak i w jego transcendencji. Jakiekolwiek troski i smutki nie dają się pogodzić z idyllicznym obrazem nieba.
Skoro niebo jest stanem nieustannego szczęścia i radości, to analogicznie wyobrażamy sobie piekło. Stan nieporównywalnych z innymi trosk i cierpienia. Znów w różnoraki sposób wyobrażamy sobie, jak dokładnie piekło będzie wyglądało jeśli w ogóle będzie wyglądało. Jednak obraz piekła jest zawsze totalnym odbiciem obrazu nieba. Wynika to oczywiście z odwiecznego antagonizmu dobra i zła. Za dobro nagrodą jest niebo. Karą za zło jest piekło. Wydaje się, że wszystko jest proste i logiczne. Jednak czy naprawdę tak jest?
Za co nagrodą ma być niebo? Co trzeba zrobić aby je osiągnąć? Chrystus postawił sprawę bardzo jasno. To On jest drogą. Trzeba żyć tak jak Chrystus, brać na ramiona własny krzyż i Jego naśladować. Na czym to ma polegać? Oczywiście na miłości. Na miłości, która przebacza nie tylko przyjaciołom, ale i wrogom. Miłość ta wyraża się współczuciem, życzliwością, czynieniem drugiemu dobra. Nasza dusza musi kochać drugiego i współczuć, gdy ten cierpi. Taka dusza, która bezgranicznie kocha swojego wroga, może dopiero trafić do nieba.
I teraz kluczowe pytanie. Czy taka dusza może być zupełnie szczęśliwa, wiedząc, że gdzieś indziej jakaś inna dusza cierpi? Nawet jeśli Bóg w swoim wielkim miłosierdziu wpuści taką duszę do nieba, to przecież jeszcze chętniej do nieba wpuści i duszę, która nie może być szczęśliwa z taką świadomością. Świadomość istnienia piekła, wyklucza istnienie nieba dla takiej duszy, gdyż tak długo, jak chociaż jedna dusza będzie w tym piekle cierpiała, dusza w niebie nie będzie mogła być szczęśliwa. Nie będzie zatem w niebie.
Albo więc piekło musi pozostać puste, a wtedy jego istnienie jest zupełnie nieistotne. Albo piekło i niebo należy rozważać w zupełnie innych kategoriach. Może zarówno piekło, jak i niebo istnieją tylko tu na Ziemi? Może, każde z nich jest tylko chwilowe i zależne od naszych własnych działań i obecnego stanu naszej percepcji? Może niebo i piekło są jedynie tym, co możemy ofiarować lub zgotować drugiemu człowiekowi? Może na ofiarowaniu drugiemu człowiekowi nieba powinno koncentrować się nasze życie, a nie na robieniu wszystkiego jedynie w celu osiągnięcia jakiejś domniemanej nagrody po śmierci?
2 komentarze:
Niestety, a może na szczęście - myśląc po ludzku nie jesteśmy w stanie tego pojąć... Jeśli po śmierci ciała przejdziemy do innej formy istnienia w nowej rzeczywistości, niedostępnej naszemu obecnemu postrzeganiu to nie możemy w ogóle stwierdzić jak będzie wyglądało nasze odczuwanie szczęścia czy wpływ na nie cierpienia innych osób... Chyba musimy po prostu przyjąć to, że pewne rzeczy są dla nas obecnie zakryte. Oczywiście że traktaty eschatologiczne wiele wyjaśniają, ale są tylko naszym wnioskowaniem, nie zapisał ich przecież nikt, kto by powrócił do nas z "tamtego świata"...
Pewne rzeczy są zakryte i pozostaną na zawsze tajemnicą. A więc czy powinniśmy się kierować tym, co tylko domniemane, zamiast odciąć to szybkim ruchem brzytwy Ockhama i koncentrować nasze działania, na tym co jest nam znane i co możemy realnie zmienić w życiu własnym i drugiego człowieka.
Prześlij komentarz