niedziela, 13 kwietnia 2008

Dobry Pasterz

Właśnie minęła niedziela Dobrego Pasterza. Miałem okazję uczestniczyć w Mszy Św. "Dwudziestce" w krakowskiej bazylice dominikańskiej. O. Adam Szustak wygłosił bardzo interesującą homilię na temat obrazu Jezusa Pasterza. Gdy myślimy o Dobrym Pasterzu, przed oczyma staje nam obraz Jezusa, który na ramionach niesie znalezioną owieczkę, dla której pozostawił bez opieki pozostałe dziewięćdziesiąt dziewięć owiec.

Jednak nie jest to właściwy obraz do ewangelii o Dobrym Pasterzu. Jezus mówi w niej, że jest bramą. Że tylko przez Niego można wejść do Królestwa. Dominikanin opowiedział o innym obrazie, w którym Jezus siedzi na skale, a obok pasą się owce. Każda odwrócona we własnym kierunku, jednak wzrok każdej skierowany jest ku Niemu. Spędziłem dziś trochę czasu na znalezieniu tego obrazu i udało mi się. Oto on:


Tej niedzieli Kościół modli się o powołania kapłańskie i zakonne. Wielu ludzi rozumie przez to, że Bóg dla tych ludzi przygotował ścieżkę, po której będą oni szli przez całe życie. Nic bardziej mylnego. Gdy rozmawiam z niektórymi przedstawicielami wierzących chrześcijan, mam wrażenie, że wierzą oni w przeznaczoną dla siebie drogę. Gdy spojrzeć jednak na powyższą mozaikę, wyraźnie widać, że każda z owieczek jest odwrócona w innym kierunku. Każda ma własną drogę, jedynie wzrokiem wpatrzone są w pasterza.

Każdy człowiek idzie własną drogą. Musi podejmować decyzje. Nie może prosić Boga, by ten wybrał za niego. Bóg może jedynie wskazać. Człowiek sam podejmuje decyzję i sam bierze za nią odpowiedzialność. Sam ma serce podsuwające rozwiązanie i rozum pozwalający zrozumieć jego konsekwencję. Ma w końcu wolną wolę, która zapewnia autonomię jego decyzjom. Warto jednak patrzeć na Pana, aby poprzez swoje decyzje nie oddalić się od Niego, bo fałszem również jest, że Bóg stworzył świat, objawił się człowiekowi i odszedł mówiąc coś w stylu: "do zobaczenia na sądzie ostatecznym". Bóg jest obecny i chce Nam pomagać. Nie chce jednak decydować za Nas.

1 komentarz:

Ikar pisze...

Bóg powołując nas chce, abyśmy decyzję podjęli w wolności, a nie pod przymusem. Jakiś czas temu rozmawiałem z pewnym kapucynem z Krakowa jak to było u niego z powołaniem. Nie będę się tu rozpisywał, bo rozmowa trwałą długo, ale wiem po niej, że czasem Bóg może dawać znaki, że może podjąłbyś tę drogę, ale to wszystko musi odbywać się w wolności. Trzeba mieć wewnętrzne pragnienie. Zgadzam się, że nie jest tak, że nagle się słyszy "zostań księdzem" nawet jeśli się nigdy o tym nie myślało i że to woła Bóg. Niektóre samotne dziewczyny mówią "może muszę zostać zakonnicą". Nie ma żadnego "muszę". To jest tylko i wyłącznie wybór. W filmie "Karol, człowiek, który został papieżem" ks. Tomasz mówi do Wojtyły "W Ewangelii Jezus mówi do ucznuów -To nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem-. Drzwi są otwarte. Reszta zależy od ciebie".