Kolejny cykl trajektorii ruchu Ziemii wokół Słońca za nami. W skali makro znajdujemy się tam, gdzie w zeszłym roku o tej porze. Skoro układy planet są powtarzalne, to może również powtarzalne są układy atomów. Może dokładnie taki sam układ materii, jak w tym momencie miał miejsce w przeszłości, lub będzie miał miejsce w przyszłości. Jeśli dołożyć do tego powtarzalność ruchu atomów, to wyjdzie nam, że to co dzieje się teraz i co wydaje nam się, że jest w naszej mocy sprawczej, zdeterminowane jest przez początkowy układ i pęd tychże atomów.
Koncepcja ta bynajmniej nie jest nowa. Pierwsze jej ślady pochodzą ze starożytnego Egiptu, a kolejne ze starożytnej Grecji. Z tych miejsc pochodzi symbol Uroborosa - węża, który pożera swój własny ogon i odradza się sam z siebie. W XV wieku Theodoros Pelecanos tak wyobrażał sobie Uroborosa.
Jak widać, koncepcja ta przewija się przez całą historię filozofii, a nawet doczekała się własnego modelu kosmologicznego. Autorem modelu pulsującego wszechświata jest amerykański fizyk Robert H. Dicke. Zgodnie z tym modelem, wszechświat kolejno wybucha z osobliwości i rozszerza się do pewnej krytycznej wielkości, by po fazie kurczenia się poprzez Wielki Kolaps wrócić do osobliwości, z której wyrwie go kolejny Wielki Wybuch. Jeśli jest to proces deterministyczny, to historia wszechświata musi być powtarzalna.
Oczywiście z naszego punktu widzenia wszystko wskazuje raczej na liniowość czasu, podobnie jak pole grawitacyjne, mimo że jest centralne, to z naszego punktu widzenia jest jednorodne. Sygnały o innym stanie rzeczy dostajemy łapiąc szerszą perspektywę. W przypadku czasu, zastanawiająca jest powtarzalność pór dnia, czy pór roku. Jeśli wszechświat zorganizowany jest w zespół poruszających się po okręgach monad, to może czas również ma okrężną trajektorię?
Koncepcja ta bynajmniej nie jest nowa. Pierwsze jej ślady pochodzą ze starożytnego Egiptu, a kolejne ze starożytnej Grecji. Z tych miejsc pochodzi symbol Uroborosa - węża, który pożera swój własny ogon i odradza się sam z siebie. W XV wieku Theodoros Pelecanos tak wyobrażał sobie Uroborosa.
Jak widać, koncepcja ta przewija się przez całą historię filozofii, a nawet doczekała się własnego modelu kosmologicznego. Autorem modelu pulsującego wszechświata jest amerykański fizyk Robert H. Dicke. Zgodnie z tym modelem, wszechświat kolejno wybucha z osobliwości i rozszerza się do pewnej krytycznej wielkości, by po fazie kurczenia się poprzez Wielki Kolaps wrócić do osobliwości, z której wyrwie go kolejny Wielki Wybuch. Jeśli jest to proces deterministyczny, to historia wszechświata musi być powtarzalna.
Oczywiście z naszego punktu widzenia wszystko wskazuje raczej na liniowość czasu, podobnie jak pole grawitacyjne, mimo że jest centralne, to z naszego punktu widzenia jest jednorodne. Sygnały o innym stanie rzeczy dostajemy łapiąc szerszą perspektywę. W przypadku czasu, zastanawiająca jest powtarzalność pór dnia, czy pór roku. Jeśli wszechświat zorganizowany jest w zespół poruszających się po okręgach monad, to może czas również ma okrężną trajektorię?