Czwarty już raz czytam powieść J.R.R. Tolkien'a pt. Władca Pierścieni. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to zachęcam. Powieść kryje bardzo dużo wątków do rozmaitych, w tym filozoficznych przemyśleń. Jeśli ktoś czytał i ich nie dostrzegł, polecam przeczytać jeszcze raz.
Chciałem odnieść się do jednego bardzo osobliwego fragmentu. Akcja dzieje się, gdy król Rohanu, Theoden, wraz z czarodziejem Gandalfem, przybyli do Isengardu (siedziby złego Sarumana), po zwycięskiej bitwie w Helmowym Jarze. Na miejscu zastali, ku zdziwieniu Theodena, uwięzionego w wieży Sarumana i twierdzę zdobytą przez nieoczekiwanych sojuszników. Sojusznikami tymi okazali się Entowie - legendarne istoty stworzone by strzec drzew i lasów.
Jeszcze w drodze do Isengardu, Theoden dopytywał Gandalfa o tajemniczych sojuszników, a gdy dowiedział się kim oni są wypowiedział następujące słowa:
Czy nasze życie nieraz nie przypomina życia ludzi Rohanu? Zajmujemy się naszymi sprawami. Często postępujemy bezinteresownie i szlachetnie, jak ludzie Theodena, pędzący na pomoc Gondorowi. Jednak czy w tej całej codzienności nie umyka nam coś większego i wspanialszego? Coś o czym "mówimy naszym dzieciom, ale tylko ze zwyczaju"? Może to coś większego "zjawi się żywe wśród nas, przyjdzie ze swojej tajemniczej krainy i w widomej postaci będzie chodzić w biały dzień po ziemi". A może już to robi.
Każdemu życzę, aby na swojej życiowej ścieżce spotkał Enta.
Chciałem odnieść się do jednego bardzo osobliwego fragmentu. Akcja dzieje się, gdy król Rohanu, Theoden, wraz z czarodziejem Gandalfem, przybyli do Isengardu (siedziby złego Sarumana), po zwycięskiej bitwie w Helmowym Jarze. Na miejscu zastali, ku zdziwieniu Theodena, uwięzionego w wieży Sarumana i twierdzę zdobytą przez nieoczekiwanych sojuszników. Sojusznikami tymi okazali się Entowie - legendarne istoty stworzone by strzec drzew i lasów.
Jeszcze w drodze do Isengardu, Theoden dopytywał Gandalfa o tajemniczych sojuszników, a gdy dowiedział się kim oni są wypowiedział następujące słowa:
Entowie! Poprzez mroki legendy zaczyna mi świtać wyjaśnienie zagadki tych drzew. Dziwnych czasów dożyłem. Przez długie lata hodowaliśmy zwierzęta, uprawiali pola, budowali domy, wyrabiali narzędzia, a gdy trzeba było pomóc Gondorowi w jego wojnach, siadaliśmy na koń. I to wydawało nam się życiem ludzi, drogą tego świata. Niewiele troszczyliśmy się o wszystko, co działo się poza granicami naszego kraju. Mówiły o tych sprawach nasze pieśni, lecz my zapominaliśmy o nich, a jeżeli uczyliśmy ich nasze dzieci, robiliśmy to po prostu tak, ze zwyczaju. A dziś pieśni zjawiły się żywe wśród nas, przyszły ze swojej tajemniczej krainy i w widomej postaci chodzą w biały dzień po ziemi. (przekład Marii Skibniewskiej)
Czy nasze życie nieraz nie przypomina życia ludzi Rohanu? Zajmujemy się naszymi sprawami. Często postępujemy bezinteresownie i szlachetnie, jak ludzie Theodena, pędzący na pomoc Gondorowi. Jednak czy w tej całej codzienności nie umyka nam coś większego i wspanialszego? Coś o czym "mówimy naszym dzieciom, ale tylko ze zwyczaju"? Może to coś większego "zjawi się żywe wśród nas, przyjdzie ze swojej tajemniczej krainy i w widomej postaci będzie chodzić w biały dzień po ziemi". A może już to robi.
Każdemu życzę, aby na swojej życiowej ścieżce spotkał Enta.